Miłość na prowincji

Recenzja książki Karminowe serce
W jednej z ostatnich recenzji pisałam Wam o tym, iż niewiele jest autorek, których drogę śledzę we właściwej kolejności od debiutu. Drugą członkinią tego grona jest Dorota Gąsiorowska, której najnowszą powieść miałam właśnie okazję czytać przed premierą. Dotychczas twierdziłam, że każda kolejna książka jest coraz lepsza, piękniejsza, ciekawsza, intrygująca. Jak będzie z "Karminowym sercem"?

Nadeszła przełomowa jesień w życiu Laury Adamowicz, która po dziesięciu latach opuszcza kawalerkę w stolicy, żegna się z przyjaciółką Agatą i wyrusza do Bukowej Góry w Małopolsce. To tam dobiegł końca roczny remont stuletniego domu, który młoda kobieta zakupiła, by zmieniając otoczenie wyleczyć rany serca i duszy. Dzięki temu, że jest graficzką, może pracować wszędzie, nawet w małej wiosce pośród wrzosowisk. Tylko czy demony przeszłości tam jej nie znajdą? Czy ukoi wreszcie swe cierpienie, ból i tęsknotę? Czy przestanie się bać tego, który ją skrzywdził i oszukał? Jakie niespodzianki mają dla niej mieszkańcy Bukowej Góry?

Już pierwszego dnia uwagę Laury przyciągnął około dziewięcioletni chłopiec z zespołem Downa, który spacerował obok jej domu. A to przecież spory kawałek od centrum, dlatego postanowiła odprowadzić Michałka do cukierni "Złote serce" prowadzonej przez jego mamę i dziadków. Rodzina Witkowskich bardzo szybko zjednuje sobie Laurę ciepłem, dobrocią a także pyszną czekoladą i pralinkami. Kobieta czuje się u nich jak w domu, mama Michałka - Hania staje się bliska jej sercu, ale czy to wszystko nie jest tylko fasadą? Ukrywaniem się z problemami za uśmiechem? Wszak Hania jest z jakiegoś powodu samotną matką a i jej rodzice skrywają pewną historię...

W życiu bohaterki pojawia się cały wachlarz mniej lub bardziej sympatycznych postaci. Mama, która od początku sprawiała wrażenie, iż coś ukrywa przed córką. Kilku mężczyzn zakochanych w Laurze, ale z ciemnymi plamami na przeszłości a nawet zazdrosne dziewczyny czy matki-swatki. Czy serce Adamowicz, choć złamane może jeszcze kogoś pokochać? A właściwie co wydarzyło się w jej życiu, że bez żalu uciekła na koniec świata szukać ukojenia? Co zawierają teczki, które wywołują w niej ból? Co kryje tajemnicza fotografia? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w powieści.

Dorota Gąsiorowska to w moim odczuciu mistrzyni pięknych opisów, która tym razem mocno ograniczyła się w swym czarowaniu słowem... Widać to już na pierwszy rzut oka, gdyż książka liczy niewiele ponad czterysta stron. Trochę żałuję, choć będąc w szkole opisy raczej nudziły, gdyż autorka potrafiła mnie nimi naprawdę oczarować. W swej książce Gąsiorowska zawarła ogrom przeżyć, tajemnic i tragedii, które ukryła za zasłonką i trzeba cierpliwie poczekać, by otrzymać odpowiedzi na cisnące się pytania. Owszem, pewnych wydarzeń można się domyślić, ale nie wszystkich a już na pewno nie kalibru okrucieństwa niektórych bohaterów czy finałowych zdarzeń.

Powieść jest obrazem namalowanym ku czci matek. Zawiera wiele barw macierzyństwa, blaski, cienie, lęk, strach, pragnienie szczęścia a nade wszystko ogromną miłość. Pokazuje z jak trudnymi wyborami musimy się zmagać, wielokrotnie z czegoś rezygnując a czasem upadając...

"Karminowe serce" to również zbuntowana młodość, błędy, samotność, intrygi miłosne oraz magia przyjaźni. Autorka opisała życie, tak jak ono wygląda, bez ubarwiania, wprost. Z brudami z przeszłości, które nas dopadają w najmniej spodziewanym momencie. Z tęsknotami i marzeniami. Z samorealizacją i walką o rodzinę.

Ta książka jest inna. Mam wrażenie, że miała być inna. Coś mi mówi, że ta historia - lub choćby jej zarys - 'siedziała' w głowie autorki i tylko czekała, by się napisać. Nie zawiera tak mocno rozbudowanej fabuły czy zawiłych i licznych tajemnic jak poprzednie cztery powieści. Moje detektywistyczne serce rwie się ku tamtym opowieściom, zaś dusza romantyczki szepce, iż tu było jej lepiej... Hmmm... Sami musicie sprawdzić, co jest lepszą literacką ucztą dla Was.


Podsumowując - "Karminowe serce" to powieść o tym, jak blisko jest od miłości do nienawiści. O miłości matki do dziecka, która choć musi pokonać wiele, jest ponadczasowa. O samotnym macierzyństwie naznaczonym trudnymi decyzjami i walką o radosną przyszłość potomka. Przepełniona poturbowanymi przez los bohaterami opowieść, która pomimo krwawiących ran w sercu daje nadzieję a jezioro, wrzosowiska oraz fabryczka czekolady Rozalii i Gabriela dopełniają tę otoczkę specjalną magią.



recenzja pochodzi z mojego bloga: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/
Dodał:
Dodano: 08 X 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 196
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Ewelina
Wiek: 44 lat
Z nami od: 19 V 2013

Recenzowana książka

Karminowe serce



Kiedy Laura trafia do urokliwej cukierenki, której właścicielka od lat ręcznie wyrabia pachnące łakocie, nie może oprzeć się magii tego miejsca. Zapach aromatycznej czekolady i kolorowe, pękate słoje z żurawiną i migdałami przyprawiają ją o zawrót głowy. Laura boi się jednak, że ani przeprowadzka i nowy dom wśród wrzosowisk, ani bliskość magicznej cukierenki nie ukoją bólu po tym, co stało się ki...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 5)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0