Po prostu życie

Recenzja książki Życie
Życie i śmierć, szczęście i smutek, zwycięstwo i porażka, wszystko to jednocześnie jest swoim przeciwieństwem oraz wzajemnie uzupełnia się. Zbyt często doceniamy pozytywne chwile dopiero gdy doświadczymy negatywnej strony medalu. Podobno to co nas nie zabije wzmocni nas, ale jaką cenę wyznaczy los za tę nową siłę?

Wydaje się, że od zła można uciec, odciąć się od niego i zapomnieć, a przynajmniej starać się to robić. Maria De La Torre ma za sobą bolesną, i to dosłownie, przeszłość, niestety teraźniejszość również dostarcza jej zmartwień i jest skomplikowana, naznacza ją także kolejnymi bliznami. Po raz kolejny strata zraniła ją, lecz i pojawiła się szansa. Nie tego spodziewała się, ale czy można dyskutować z kimś kto jest znajomy i obcy jednocześnie? Elijah bywa irytujący, pewny siebie i zdaje się w ogóle nie brać pod uwagę zdania Marii, jednak trudno go zignorować, zwłaszcza kiedy strach zaczyna być dominującym uczuciem. Bezpieczeństwo dla tej kobiety przez lata nie było czymś oczywistym, tak samo jak i miłość, która daje szczęście. Czy wypada dać się ponieść chwili i przede wszystkim emocjom? Serce podpowiada słowa, które tak długo nie zostały wypowiedziane, tak jakby czekały na odpowiedni moment, ale wątpliwości i lęk są silne. Trudno zignorować wzajemne przyciąganie i chemię, zwłaszcza kiedy wie się, że stoi za nimi coś o wiele silniejszego. Ale nie można zapomnieć o kimś, kto pokazał Marii jak okrutny może być człowiek …

Pikantna, żywiołowa, ale także szczerze opisująca rany i blizny te fizyczne oraz te bardziej dotkliwe – psychiczne. Nowa seria z już znanymi bohaterami jest równocześnie kontynuacją i zupełnie odrębną historią. Tym razem główną bohaterką jest Maria De La Torre, wierna przyjaciółka, utalentowana tancerka, lecz przede wszystkim młoda kobieta, która doświadczeniem życiowym mogłaby obdarować kilka innych osób. Audrey Carlan wykorzystała część wątków ze swoich poprzednich książek i znaną wcześniej konwencję, lecz swej pierwszoplanowej postaci nie skopiowała, dała jej unikalne cechy i pełną autonomię. „Życie” to pierwszy tom nowego cyklu równie ciekawego jak poprzedni i podejmującego pośród wątków obyczajowych te o wiele cięższego kalibru. Przemoc, strach, rany emocjonalne i przede wszystkim radzenie sobie w sytuacji gdy zagrożenie staje się chlebem powszednim, wciąż przypominającym jak łatwo można stracić prawie wszystko co ważne to jedna strona książki Audrey Carlan, z drugiej strony są namiętne uczucie i pikanteria damsko-męska. Czy da się pogodzić tak odmienne tematyki? Oczywiście, że można, lżejsza i cięższa warstwa uzupełniają się, jednocześnie dając porcję rozrywki, ale i zwracając uwagę na przemoc domową zbyt często niezauważaną oraz ignorowaną. „Życie” jest opowieścią o szczęściu, bliskości, stracie i walce o siebie i bliskich.
Dodał:
Dodano: 21 IX 2018 (ponad 6 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 143
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: nie podano
Wiek: 46 lat
Z nami od: 09 I 2010

Recenzowana książka

Życie



Maria De La Torre jest twarda i zdołała ocaleć. Jej życie nie było usłane różami, ale krwią i poświęceniem. W Trylogii namiętności towarzyszy swojej duchowej siostrze Gillian, ale ta opowieść jest o jej życiu. Tym, które wybiera i które ktoś, kto wrócił z przeszłości, próbuje jej odebrać. Elijah to ostatni na świecie mężczyzna, z którym Maria powinna się związać. Jest pochmurnym, twardym, nieprze...

Ocena czytelników: 5.5 (głosów: 2)