Nikita przywykła do tego, że nie może ufać ludziom. Wykonując swoją pracę i obracając się w dość specyficznym środowisku, musiała przywyknąć do tego, że niemal każdy może chcieć wykreślić ją z rejestru żywych. Nie jest więc zachwycona, gdy okazuje się, że w pracy przydzielono jej partnera, i to nie byle jakiego, bo podejrzanie radosnego i miłego. W dodatku relacje rodzinne kładą się cieniem na jej życiu codziennym, ktoś zaczyna jej grozić, a bliska znajoma znika.
W przypadku Dziewczyny z Dzielnicy Cudów Jadowska całkiem nieźle ukazała świat, w którym żyje Nikita. Nadal nie wiem, jak działa całe uniwersum, ale na pewno nie czuję się już tak zagubiona, jak było w przypadku Szamańskiego bluesa - tu mamy najważniejsze informacje dość jasno przedstawione i jesteśmy stopniowo wprowadzani do całego świata, poznajemy kolejne postaci i ich zdolności. Trzeba też przyznać, że Wars i Sawa wypadają całkiem ciekawie jako miasta. Z całą pewnością są to mroczne i niebezpieczne miejsca, ale Jadowskiej udało się uniknąć przesady - nie brak w nich swego rodzaju światła, bo są przestrzenie bezpieczne, postaci, choć przyzwyczajone do życia w ciągłym zagrożeniu, są jednak w stanie się przed nim bronić.
No i właśnie, postaci wypadają naprawdę dobrze. Dotyczy to szczególnie wyrazistych bohaterów drugoplanowych, z pierwszoplanowymi mam trochę problemów. Robin wydaje się nieco mdły, ale może to stanowić celowy zabieg. Wiele pod tym względem wyjaśnia się pod koniec pierwszej części i myślę, że stanowi to całkiem niezły wstęp do kolejnych tomów. Nikita za to jest wykreowana bardzo barwnie i wyraziście, ale w pewnym momencie trochę zabrakło mi konsekwencji - przy wszystkich krzywdach, jakich doznała jej bezrefleksyjne rzucenie się na pomoc matce wydaje mi się trochę naciągane.
Z poważniejszych zarzutów mogłabym się przyczepić do kwestii językowych - tu jakaś dziwna składnia, tam literówki, ale znów - takich uchybień jest zdecydowanie mniej niż w przypadku Serii Szamańskiej. Poza tym pojawiło się trochę dłużyzn, pewne fragmenty naprawdę dałoby się zamknąć w kilku zdaniach zamiast stronach i byłyby tak samo (a nawet bardziej) wartościowe dla czytelnika. Ot, chociażby historia znajomości z Fotografem. Niemniej, fabularnie powieść wypada całkiem nieźle - na pewno nie da się przy niej nudzić, akcja chwilami naprawdę mocno pędzi, do tego jest sporo tajemnic, które wręcz zmuszają do kontynuowania czytania, a i parę ciekawych intryg się pojawia.
Po raz pierwszy jestem w pełni usatysfakcjonowana powieścią Jadowskiej. Dziewczyny z Dzielnicy Cudów nie nazwałabym arcydziełem, ale jest już książką porządnie napisaną, którą da się czytać bez bólu, a nawet z pewna przyjemnością.
---
Także na coffee-kafes.blogspot.com
czytampierwszy.pl