"Warkot" Jarosława Rybskiego nie jest łatwą lekturą, nie można powiedzieć, że nie pójdziesz spać dopóki jej nie przeczytasz. Możesz ją sobie dawkować, ale tak jak lek musi być brany codziennie aż do końca kuracji tak i ją trzeba codziennie przeczytać, aby dowiedzieć się co będzie dalej. Osadzona w czasach powojennych, przeplatana końcówką drugiej wojny światowej ukazuje bardzo trudne życie polaków na ziemiach odzyskanych. Dawni mieszkańcy Wrocławia, przesiedleńcy i ci którzy zostali wyznaczeni do pracy w tym rejonie boją się wyrażać swoje myśli niezgodne z obecnymi rządami, chyba, że są zgodne z obecnie panująca polityką. Wydawałoby się, że Polacy walczyli o inną Polskę. Strach przed władzą przeplata się ze strachem o życie, które można stracić w bardzo dziwny sposób. Czarny nowiutki samochód porywa ludzi, a później ich zwłoki odnajdywane są w różnych miejscach z dziwnymi śladami na szyi. MO zajmuje się tą sprawą i poszukuje " Wampira", czy go znajdzie i kto nim jest nie zdradzę w tym miejscu, bo książkę trzeba przeczytać. Dodam też ,że jednak mimo strachu ludzie przecierają oczy i starają się wyszukiwać uroków życia nie tylko zapijając siwuchą, czy bimberkiem. Są potańcówki, filmy w kinie, festyny i wspólne spotkania młodych i starszych. Osobiście cieszę się, że żyję w innych czasach i o tamtych mogę tylko poczytać zahaczając o rytualne obrzędy związane z krwią i dziewicami, a czasami magią. Życzę przyjemnej lektury.
czytampierwszy.pl
Takiej draki Wrocław jeszcze nie widział!
Początek lat 50. Funkcjonariuszom milicji i ubecji sen z powiek spędza bestialski morderca pozostawiający makabryczny szlak zwłok pozbawionych krwi. Na dodatek tajemnicza sekta poszukuje w mieście relikwii zaginionej podczas wojny. Kto stoi za niewytłumaczalnymi morderstwami? Jaki związek ze sprawą ma czarna pobieda krążąca nocami po ulicach powojennego W...