„Odwet” to trzecia i zarazem ostatnia część trylogii „Najmroczniejsze moce”, amerykańskiej autorki Kelley Armstrong. Poznajemy tu dalsze przygody czworga dzieciaków obdarzonych nadnaturalnymi mocami.
Przyjaciele wreszcie odnaleźli Andrew, który jest starym przyjacielem ojca Dereka i Simona. Okazuje się, że należy on do grupy, która stara się przeszkodzić Grupie Edisona. Dzieciakom wydaje się więc, że znaleźli bezpieczne schronienie i mogą zacząć planować jak odbić Rae i ciotkę Chloe. Jednak Derek i Chloe są ciągle niespokojni. Ich podejrzenia bardzo szybko okazują się trafne, ponieważ „wpadli z deszczu pod rynnę”. Komu będą mogli zaufać? Jakie przygody tym razem ich czekają?
Musze powiedzieć, że „Odwet” jest dużo bardziej interesująca i wciągając niż poprzednia część, jeżeli chodzi o fabułę. Jest w niej więcej zagadek i niedomówień, tak jakby autorka chciała zostawić sobie drogę do napisania w przyszłości kolejnego tomu. Samo zakończenie również niczego jednoznacznie nie wyjaśnia. Co do akcji to jest dużo bardziej wartka i obfitująca w nagłe i zaskakujące zwroty, niż „Przebudzenie”.
Jednak główna bohaterka nie zmieniła się wcale, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że stała się jeszcze bardziej denerwująca. Jak już wspominałam w recenzji poprzedniego tomu, Chloe ma ciągłą tendencję do użalania się nad swoim losem, co niestety pozostało jej także i w tutaj. Nie zmieni tego nawet fakt, że stała się twardsza i bardziej zdecydowana. Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, iż jest postacią grającą na nerwach czytelnikowi, jest jej tendencja do zachowywania się i niedomyślności w niektórych sprawach na poziomie kilkulatka (chodzi mi tu głównie o momenty mówiące o jej ogromnej sile i sytuacje z Derekiem). Tak więc nadal moim ulubionym bohaterem i jedynym elementem mogącym interesować w powieści jest właśnie postać Dereka.
Strona językowa tejże książki, również pozostawia wiele do życzenia. Tylko, że jest to chyba bardziej wina tłumacza, niż samej autorki. Już wyjaśniam dlaczego. W prawdzie język jest bardzo prosty i przystępny, to jednak nie uniknie się zgrzytów w niektórych wypowiedziach. Denerwujące mogą być także przesadnie młodzieżowe słówka typu „wycziluj”. Mnie osobiście strasznie to drażniło już w trakcie czytania poprzedniego tomu, ale może to tylko moje odczucia? W końcu wiek robi swoje.
Podsumowując. Sam pomysł na całą trylogię „Najmroczniejszych mocy” jest naprawdę doskonały. Jednak znaczną jego potencję autorka wykorzystała dopiero w „Odwecie”. Szkoda tylko, że jakoś tego wykonania nie przedstawia się najlepiej. Jeżeli przebrnęliście przez „Przebudzenie”, to zachęcam do zapoznania się również z tą częścią. Jednak jak nie daliście rady, to w sumie także nie wiele straciliście.
http://ogrodpelenksiazek.blogspot.com/2012/03/odwet-kelley-a...