Recenzja książki Millennium: Mężczyzna, który gonił swój cień
Tę pozycję czyta się bardzo źle.
Roi się tu od dziwnych sformułowań. Na przykład:
"Mikael czuł się napadnięty"
David Lagercrantz, stara się pisać podobnie jak Stieg Larsson, brak mu jednak pisarskiego kunsztu, a może nawet warsztatu.
Autor wprowadza nowych bohaterów, charakteryzuje ich nawet nie najgorzej.
Jednak czuć snobizm w opisie tychże postaci.
Kryminału nie czyta się lekko, nie jest też wciągający.
Lisbeth Salander siedzi w więzieniu.
Ponoć bardzo bezpiecznym, jednak w związku z przebywaniem tam Benito, faszystki odsiadującej dożywocie, bezpieczeństwo jest czysto iluzoryczne.
Muzułmanka Faria Kazi jest często bita i poniżana, a kierownik zakładu karnego, bojący się o własny tyłek, nie robi nic by bronić muzułmanki.
Do akcji wkracza Lisbeth, w swoim stylu, wykorzystując cały swój intelekt i nie znając litości.
"Nadmierna wiara we własne zdolności naraża nas na ryzyko i hamuje rozwój. Wątpliwości na temat samego siebie odgrywają kluczową rolę w osiąganiu dojrzałości intelektualnej."
Lisbeth Salander, dziewczyna, która igrała z ogniem, nigdy w pełni nie odkryła, kto stał za koszmarem jej dzieciństwa. Gdy Holger Palmgren opowiada jej o starych dokumentach, Lisbeth czuje, że nareszcie ma szansę poznać całą prawdę o machinie, która zniszczyła jej rodzinę. Jednak im bliżej jest rozwiązania tajemnicy, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo. Wraz z Mikaelem Blomkvistem dotrze tam,...