Życie już wielokrotnie udowodniło, że nawet najbardziej niewinna czynność może się przerodzić w makabryczne odkrycie. Tak właśnie było z Maćkiem, który podczas spaceru z dziewczyną znalazł nad brzegiem Wisły ciało zamordowanego człowieka. Mogłoby się wydawać, że po zgłoszeniu sprawy na policję wszystko potoczy się już bez jego udziału – oczywiście stało się odwrotnie.
Jest rok 2016. Agnieszka, utalentowana siatkarka, poznaje Maćka i szybko traci dla niego głowę. Z czasem jednak zauważa, że jej chłopak skrywa pewną tajemnicę, a szczegóły sprawy sprzed 12 lat powracają i okazują się jeszcze bardziej skomplikowane niż przedtem.
Paweł Fleszar jest dziennikarzem sportowym, który już od jakiegoś czasu poszukuje wydawcy dla „Wyśnionej jedenastki”. Całość książki jest dostępna na jego blogu, więc każdy może ją przeczytać w dowolnej chwili. Mnie przyciągnął przede wszystkim wątek kryminalny, ponieważ spodziewałam się zawiłej, rozplątywanej stopniowo zagadki i zaskakującego rozwiązania – rzeczywiście to otrzymałam, jednak powieści mimo to nie udało się wymknąć kilku zarzutom.
Główny bohater, Maciek, podobnie jak autor książki, zajmuje się dziennikarstwem sportowym z naciskiem na piłkę nożną. Pisarz miał tutaj świetny pomysł, żeby wykorzystać własną wiedzę i doświadczenie, tym samym w sposób wiarygodny opisując tajniki zawodu i kreując swojego bohatera niezwykle obrazowo. Niestety ma to również swoje wady. Dla tych, którzy nie interesują się sportem, te liczne i raczej rozbudowane wstawki dotyczące rozgrywek czy zawodników będą najzwyczajniej w świecie nużące. Tak było zresztą w moim przypadku. O ile cała dziennikarska otoczka niezwykle mnie interesowała, o tyle tematyka piłki nożnej zdecydowanie nie należy do moich ulubionych... Z pewnością będzie to gratka dla fanów, jednak w moim odczuciu proporcja między tym motywem a główną osią fabularną jest nieco zaburzona. Książka zdecydowanie by zyskała, gdybyśmy tak często nie wracali do wszystkiego, co związane z meczami, transferami i lokalnymi drużynami.
Akcja jest prowadzona w dwóch przestrzeniach czasowych: w 2004 i w 2016 roku. Obie te części z czasem coraz bardziej się zazębiają i chociaż kompozycja książki jest dość poukładana (każdy rozdział wyraźnie zaznacza, w którym roku się akurat znajdujemy), momentami miewałam wrażenie chaosu. Oczywiście w miarę czytania to uczucie mijało i wszystko coraz lepiej składało się w całość, wydaje mi się jednak, że w niektórych miejscach fabuła jest niepotrzebnie rozwleczona. Autor bywa w swoich opisach dość drobiazgowy, co z jednej strony doskonale wpływa na budowę świata przedstawionego, który staje się pełniejszy i bliższy czytelnikowi, a z drugiej może zmęczyć i odwrócić uwagę od ważniejszych rzeczy. Najmocniejsze punkty to zdecydowanie te momenty, kiedy Maciek próbuje odkryć tajemnicę sprzed lat, czym, oczywiście, sprowadza na siebie coraz większe niebezpieczeństwo; muszę przyznać, że intryga jest dość zawiła i jestem pełna podziwu, że autorowi udało się wybrnąć z niej tak brawurowo. Tym bardziej, że w zakończeniu rzeczywiście nie obyło się bez fajerwerków. Jeśli myślicie, że porządna sensacja nie może się rozegrać na terenie Polski, przez co sięgacie po zagranicznych twórców, to naprawdę bardzo się mylicie.
Pod względem warsztatu pisarskiego absolutnie nie mam niczego do zarzucenia. Paweł Fleszar operuje językiem niezwykle sprawnie i naturalnie. Dialogi są wyzbyte wszelkiej sztuczności, a w odpowiednich chwilach autor wzmacnia emocje, przez co nie sposób się nie wciągnąć. Pojawił się też element, który bardzo cenię w literaturze: humor. Humor absolutnie nie nachalny, dopasowany do miejsca i sytuacji, co rozładowuje atmosferę albo po prostu sprawia, że styl staje się jeszcze bardziej lekki i przystępny dla każdego czytelnika. W momentach, kiedy nieco się nudziłam i nie mogłam się doczekać powrotu do wątku kryminalnego, to właśnie sposób pisania Fleszara sprawiał, że nie porzucałam książki i brnęłam dalej.
„Wyśniona jedenastka” to książka z ogromnym potencjałem, choć, nie da się ukryć, w pewnych miejscach niedopracowana. Pomysł na fabułę jest oryginalny i naprawdę niezły, z łatwością mogę sobie wyobrazić, że na jego podstawie powstaje dobry, pochłaniający serial z dynamiczną akcją i takimi cliffhangerami na końcu odcinków, że powrotu emisji oczekiwałoby się z ogromną niecierpliwością. Dłużyzny, zbyt szczegółowe i zdecydowanie zbyt często pojawiające się wstawki oraz pewien chaos kompozycyjny sprawiły, że przyjemność z czytania nieco się zmniejszała – nie sposób jednak odmówić kunsztu pisarskiego i wieloletniego doświadczenia autora, co zostało doskonale wykorzystane. Nawet jeśli książka nie interesuje żadnego wydawcy i nie trafi ostatecznie na półki w księgarniach, to mocno trzymam kciuki za Pawła Fleszara i jego dalszą twórczość; polski rynek literacki z pewnością stałby się bardziej barwny, gdyby pojawił się na nim ktoś taki.
rude-pioro.blogspot.com