Kryminał, thriller, horror po te gatunki sięgam najchętniej. Trzymają w napięciu, budzą lęk, wywołują niepokój, czasem spędzają sen z powiek. Właśnie takiej lektury oczekiwałam sięgając po powieść "Żona między nami" .
"Żona między nami" - już sam tytuł mi się nie spodobał, ale książka ma tak dobre rekomendacje, że skusiłam się na lekturę. Czytałam, czytałam i nie opuszczało mnie pytanie, kiedy w końcu coś się wydarzy? No i wydarzył się, ale niestety dopiero na koniec książki, więc stanowczo zbyt późno jak dla mnie.
Ten Thriller zdecydowanie nie jest porywający, to ja miałam ochotę porwać tę książkę na kawałki. Zabrakło mi tajemnicy, nie było zaskakujących zwrotów akcji,nie było tempa i niebezpieczeństwa. W pewnym momencie coś tam się wydarzyło, ale i tonie było jakoś szczególnie emocjonujące.
Główna bohaterka to mdła osóbka, której zdaje się, że jest przebiegłą intrygantką. Ot uknuła sobie plan i konsekwentnie, choć nieco nieudolnie dąży do jego wykonania, strona po stronie zanudzając czytelnika historią swojego nieudanego małżeństwa. Zupełnie nie tego szukałam w tej książce. Bardziej mi przypominała powieść obyczajową, niż lekturę, która ma wywoływać dreszcze.
"Pamiętasz ten dzień, gdy powiedziałaś mi, że w świetle słonecznym są wszystkie kolory tęczy? Ty byłaś moim słońcem. Nauczyłaś mnie jak znajdować tęcze..."
Z całą pewnością nie jest to thriller psychologiczny, no, chyba że wyjątkowo słaby. Jestem rozczarowana po lekturze "Żona między nami". Ta książka w założeniu miała budzić lęk i niepokój, miała trzymać w napięciu, wywoływać gęsią skórkę, a u mnie wywołała tylko znudzenie i senność.
Jestem pewna, że wielu osobom ta powieść może się spodobać, świadczą o tym dość wysokie oceny na lubimyczytać.pl, na mnie jednak nie zrobiła wielkiego wrażenia.