Maja i Lasse, czyli główni bohaterowie cyklu książeczek chodzą do jednej klasy w miasteczku Valleby w Szwecji. Dzieciaki uwielbiają rozwiązywać zagadki jakie stawia na ich drodze życie, prowadzą nawet małe biuro detektywistyczne.
Dla Lassego i Mai zaczęły się ferie, jednak wolą być detektywami niż jeździć na sankach z rówieśnikami. W piwnicy u Mai urządzili sobie biuro, w szafie trzymają akcesoria typowe dla tegoż fachu a w planach jest lektura kryminałów.
Jednak w czytaniu przeszkodziło im pukanie do drzwi - odwiedził ich Muhammed Karat - najbogatszy człowiek w Valleby, właściciel sklepu jubilerskiego od wielu lat. Załamany Karat - jakże adekwatne nazwisko - prosi młodych detektywów o pomoc - ze sklepu od kilku dni giną diamenty! W tym tempie to lada dzień będzie bankrutem! Mężczyzna przypuszcza, że złodziejem jest ktoś z trójki pracowników, tylko jak to sprawdzić? On niczego podejrzanego nie zauważył...
Lasse i Maja przyjmują zlecenie i nazajutrz zjawiają się w sklepie, mają sprzątać i myć okna - tak dla kamuflarzu. Co uda im się dowiedzieć? Czy Siv, Ture lub Lollo powiedzą coś istotnego, co pozwoli wpaść na trop kradzieży?
Świetna intryga w pierwszym tomie serii! Byłam pod wielkim wrażeniem wyjaśnienia tej sprawy.
recenzja pochodzi z mojego bloga:
https://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2018/06/biuro-detekty...