Język tej długiej powieści jest bardzo brzydki, pełen przekleństw, brzydkich epitetów, plugawy.
Pan Ziemiański ma dobre ucho jeśli chodzi o dobór słów w dialogach, ludzie na co dzień często podobnych sformułowań używają.
Autor odkrywa zarówno naszą ciemną jak i jasną stronę, z tym że tej pierwszej dużo więcej.
Akcja toczy się w bliżej nieokreślonym czasie, chociaż trafniej jest napisać wcale nieokreślonym.
Wojny jakie się toczą, jak zwykle we fantasy, toczą się za pomocą, mieczy, kusz, tarcz, koni itd.
Uwaga chłopcy, w książce, kobiety są często nagie.
Powieść jest dosyć wciągająca, czasami napięcie bywa duże, ale jedynie czasami.
Tempo akcji określiłbym na raczej wolne, z tendencją do spadania.
Mamy tu też trochę słów z dawnej polszczyzny, i opis naszej mentalności, zwyczajów tamtych czasów.
Polecam osobom lubiącym fantasy.
"Jak się pieprzy, to się pieprzy. Na całego! Nigdy się nie pieprzy w życiu na pół. Albo na trzy czwarte. Zawsze na całość."
"To, czego tak bardzo się boicie, tkwi w was samych."