"„Wolność nie oznacza niezależności. Człowiek jest zawsze zależny od kogoś lub czegoś. Wolność oznacza brak lęku. Niczego się nie lękać, to jedyna wolność, jaką możemy kiedykolwiek osiągnąć.” *"
Astrid Rosenfeld urodziła się w 1977 roku w Kolonii. Pracowała w branży filmowej, między innymi prowadziła castingi (np. do filmów kinowych Porządek musi być i Twardziel). Mieszka w Berlinie. Dziedzictwo Adama jest jej pierwszą książką.
Książka, o której dzisiaj chcę Wam powiedzieć nosi tytuł "Dziedzictwo Adama". Jej głównym bohaterem jest Edward Cohen, młody niemiecki chłopak wyznania żydowskiego. Możemy przeczytać o jego dzieciństwie, troszeczkę dziwnej rodzinie i o jego życiu, które toczy się aż do znalezienia na strychu Dziennika jego stryjecznego dziadka - Adama. W przeszłości wiele słyszał o tym, że jest do niego bardzo podobny, jednak rodzina niechętnie o nim mówiła, gdyż mężczyzna był czarną owcą rodziny. W dniu znalezienia kupy papieru zaadresowanej do niejakiej Anny Guzlowsky zmienia jego pogląd na tę sprawę...
Nie chcę pisać na sam początek negatywnych aspektów tej książki, ponieważ nie chcę nikogo do niej zniechęcać, więc najpierw zapoznam Was z jej mocnymi stronami. Pierwszą ciekawą rzeczą z jaką się spotkałam to pomysł na fabułę, bo jest ona ciekawa i w jakimś stopniu wzruszająca. Druga część powieści jest poświęcona Dziennikowi, który napisał Adam. Pisze w nim o tym, co było przed i w trakcie drugiej wojny światowej. Nie mówi jednak o wybuchach, strzelaninach i łapankach, lecz o tym, co poświęcił dla... miłości. A zrobił bardzo dużo - wyjechał z Niemiec do okupowanej Polski, w poszukiwaniu ukochanej. W zamian za wyciągnięcie dziewczyny z warszawskiego getta sam zadeklarował się, by tam trafić. Osobiście uważam, że jest to duże poświęcenie dla osoby, którą się kocha. Ale czy nie na tym to polega, na dawaniu samego siebie w zamian za dobro drugiego człowieka?
Zaczęłam od drugiej części dlatego, że to ona była tą lepszą. Pierwsza niestety z trudem utrzymywała mnie przy sobie i ze wstydem przyznaję, że odłożyłam ją na kilka dni, by z ociupinką nowego zapału do niej przystąpić. Dopiero wtedy udało mi się zajść dalej. Z przykrością muszę powiedzieć, że autorka przez większą część książki kompletnie nie zachwyciła mnie swoim językiem ani stylem pisania, niektóre wypowiedzi głównych bohaterów zostawiały po sobie niesmak.
Kiedy już się wprawiłam w opowieść Adama przeszkadzał mi tylko jeden aspekt. Brak rozdziałów. Nie ukrywam, że to trochę utrudniało czytanie, ponieważ nie wiedziałam, kiedy mogę przerwać. Przed totalną klęską uratowały mnie akapity, które dawały mi jakiś wyznacznik słowa "stop".
Podsumowując.
Książka nie jest zła. Jednak gdyby powieść miała troszeczkę inny styl i język byłaby o wiele lepsza, ponieważ historia, którą opowiada jest bardzo ciekawa. Niestety nie mogę usprawiedliwiać złych cech książki tym, że jest ona debiutem autorki.
Polecić mogę ją osobą, które nie patrzą zbytnio na sposób wypowiadania się bohaterów, ale także tym, które chcą poznać interesującą fabułę.
Ocena:
2/5,
5/10
Źródło:
http://klaudia-librairie.blogspot.com/2012/02/dziedzictwo-ad...