Donna Ford - matka trójki dzieci, artystka. W dzieciństwie przeżyła piekło. Znęcanie psychiczne i fizyczne, molestowanie i gwałty, brak miłości i wsparcia, a to wszystko w miejscu, które z pozoru wydaje się bezpieczne. Wśród ludzi, którzy powinni ją kochać i o nią dbać. W miejscu, które stało się jej więzieniem - w jej własnym domu.
Donna nie miała łatwego życia. Gdy była mała trafiła razem ze swoim przyrodnim rodzeństwem do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego. Jednak w wieku 5 lat jej życie miało się zmienić. Wracała do domu. Do ojca, macochy Helen i przyrodniego brata Gordona. Miała być bezpieczna i kochana. Miała mieć szczęśliwe dzieciństwo i mamę, która będzie jej okazywać miłość. No właśnie, miała...
Marzenia o rodzinie, o kochającej mamie, pryskają jak bańka mydlana. Helen uświadamia jej, że życie w nowym domu nie będzie tak różowe, jak to sobie wyobrażała. Zmienia dzieciństwo Donny w horror, który trwa sześć długich i bolesnych lat.
Zamiast kochanej córeczki jest "mała wiedźma", "bękart", "mała suka". Zamiast zabaw, spacerów i rodzinnej sielanki jest przemoc fizyczna i psychiczna. Regularnie bita, głodzona, zamykana w komórce razem ze szczurami lub rozebrana w łazience bez możliwości poruszania się, upokarzana na każdym kroku - a to tylko część horroru jaki stworzyła dla niej Helen.
W wieku 9 lat Donna była regularnie molestowana i gwałcona przez "znajomych" Helen. W swoim domu, w swoim łóżku, za zgodą osoby, która powinna jej chronić. Z czasem Helen przestało to wystarczać. Zaczęła wysyłać dziewczynkę do sąsiadów, znajomych gdzie po raz kolejny została wykorzystana, obdarta z resztek godności.
Zastanawiałam się jak mam ocenić "Pasierbice" Donny Ford. Zaznaczyć dziesięć gwiazdek i powiedzieć "Super! To arcydzieło!"? A może zaleźć jakieś błędy i siłą się do nich przyczepić? Jak mam ocenić to piekło przeżyte przez autorkę? Nie mogę. W końcu to nie jest zwykła książka. To wspomnienia Donny. Wspomnienia jakimi podzieliła się z nami na każdej stronie "Pasierbicy". Ta książka to jej prośba o wysłuchanie, a także o zakończenie tego etapu życia. Zamknięcie drzwi do wspomnień, które przyprawiają o gęsią skórkę.
Po skończonej lekturze rozmyślałam o tym kogo bardziej winię. To Helen była główną organizatorką piekła Donny, ale winnych było zdecydowanie więcej. Opieka społeczna, lekarze, nauczyciele, sąsiedzi, rodzina, czy chociażby sami zwyrodnialcy, którzy za przyzwoleniem Helen krzywdzili jej pasierbice. Oni wszyscy byli przy tym i nie chcieli widzieć przerażonej dziewczynki z wychudzonym i posiniaczonym ciałem, która walczy o przetrwanie. Nikt nic nie widział i nikt nic nie słyszał bo tak było wygodniej.
Dziś Donna Ford jest dorosłą kobietą. Ma rodzinę oraz pracę, która sprawia jej przyjemność. W końcu prowadzi spokojne życie o jakim zawsze marzyła. Podziwiam ją. Za siłę i chęć walki o każdy kolejny dzień. Nie jedna osoba po takim piekle nie potrafi powrócić do życia. Jej się udało. Zamyka ten rozdział w swoim życiu, a "Pasierbica" to jej ostateczne przypieczętowanie tego potężnego bagażu doświadczeń nabytego w dzieciństwie. Z całego serca życzę jej powodzenia i jeszcze większego zastrzyku siły aby mogła spełnić każde swoje marzenie.
Recenzja pochodzi z bloga:
www.worldbysabina.blogspot.com