Danielle Steel napisała ponad 120 książek, które zostały przetłumaczone na 43 języki i wydane w 69 krajach. Największą sławę przyniosły jej jednak powieści obyczajowe, które oczarowały miliony kobiet na całym świecie. Jest założycielką dwóch fundacji charytatywnych działających na rzecz dzieci upośledzonych i osób bezdomnych. Matka dziewięciorga dzieci. Mieszka w San Francisco i Paryżu
O Danielle Steel słyszał chyba każdy, nie każdy miał jednak styczność z jej twórczością. Ja do tej pory nie miałam tej przyjemności, więc z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po powieść tej znanej i lubianej na całym świecie autorki. Nie mogłam się doczekać aż i ja poznam jej fenomenalne pióro.
Gdy poznajemy Sydney, jej życie się wali. Jej ukochany mąż zginął w wypadku, zostawiając ją na łasce pasierbic, które szczerze nienawidzą swojej macochy. Nic więc dziwnego, że pozbawiają żonę ojca wszystkiego, co ta posiada. Sydney z dnia na dzień z bogatej i szanowanej damy stała się, zubożałą, wstydliwą znajomą, której wyparli się nawet takzwani przyjaciele rodziny.
Gdy wydaje jej się, że już absolutnie nic nie może iść gorzej, los się do niej uśmiecha. Na jej drodze staje Paul, który proponuje jej dobrze płatną pracę w branży modowej. Kobieta przyjmuje propozycję, mimo iż firma Paula nie cieszy się dobrą sławą w modowym środowisku. Nawet nie wie, że ta decyzja może zaważyć na jej całym życiu.
„Nie wszystko stracone” jest książką bardzo spokojną, czyta się ja z zaciekawieniem, ale nie wywołuje większych emocji. Akcja jest jednostajna i przez całą powieść nie zmienia swojego tempa. Powieść D. Steel zawiera w sobie wszystkie niezbędne cechy dobrej powieści obyczajowej, nie można jej zarzucić żadnych błędów, czy braku konsekwencji w zamyśle. Bohaterowie, mimo że nieco płascy i przewidywalni, bez problemu zyskali moją sympatię, a historie w niej opisane są poruszające i jak najbardziej realne.
Jedyne co mi się nie podobało i poczułam się tym bardzo zawiedziona, to był brak żywszych reakcji ze strony bohaterów. Gdy czytałam o ich smutku, nie odczuwałam ich uczuć. Nie uśmiechałam się, gdy bohaterowie byli szczęśliwi. Brakowało mi tu odrobiny pikanterii, może jakiegoś spisku, może gorącego romansu, a może odrobiny temperamentu bohaterów.
„Nie wszystko stracone” jest bardzo odprężającą powieścią. Doskonale sprawdzi się jako spokojna i relaksująca lektura. Ciekawa i złożona fabuła gwarantuje przyjemnie spędzony czas.