Nadszedł moment, kiedy zebrałam się w sobie, aby napisać kilka słów o tej jakże bogatej w treść książce jaką jest "Na wschód od Edenu". Ta powieść jest kolejną zainspirowaną recenzjami Olgi z Wielkiego Buka. Sięgnęłam po nią również dlatego, że miałam ochotę na coś poważniejszego, bardziej wymagającego i pod tym względem raczej trafiłam w przysłowiową dziesiątkę.
Czytając tę książkę poznajemy losy rodziny Trasków. Adam Trask samotnie wychowuje dwóch synów — Arona i Kaleba. Niby bracia, a jednak tak bardzo różni od siebie. Jedyne, co ich łączy, to walka o miłość i uznanie ojca. Na domiar złego obaj darzą uczuciem tę samą dziewczynę. Do tego, kiedy Kal odnajduje matkę i na jaw wychodzą tajemnice przeszłości, przepaść między braćmi jeszcze bardziej się uwidacznia. Wszystko to sprawia, że życie bohaterów zmierza ku tragedii...
"Na wschód od Edenu" jest uznawane za najwybitniejsze dzieło Johna Steinbecka i chociaż to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, jestem w stanie w stu procentach w to uwierzyć. To jedna z tych powieści, które się podziwia i w których czytelnik zachwyca się zarówno pomysłem jak i stylem autora. To wspaniała, pełna emocji historia nawiązująca do biblijnych postaci w sposób niekonwencjonalny. Niekoloryzowana, prawdziwa, w wielu momentach (o ile nie w większości) smutna i przygnębiająca, a jednak zachwyca miłośników literatury na całym świecie.
Zdecydowanie widać tutaj talent autora. Niebanalny styl. Wszystko szczegółowo dopracowane. Chociaż ta powieść jest jedną z obszerniejszych, bo liczy blisko dziewięćset stron, nie należy się tym zrażać. Właśnie ten ogrom treści sprawia, że dogłębnie poznajemy historię bohaterów, ich charakter, motywy postępowania i tym podobne. Postacie są bardzo zróżnicowane, kontrastowe, a niektóre wyjątkowo kontrowersyjne. Mamy tutaj całą gamę wydarzeń, postępowań, poglądów na przestrzeni wielu lat. Coś niesamowitego.
Jeżeli chodzi o moje osobiste wrażenia, napiszę tak. Zgadzam się, że jest to dzieło wybitne, wręcz doskonałe, ale mnie przygnębiało na każdym kroku. Tragiczne wydarzenia, intrygi, kłamstwa, nienawiść, zazdrość i wiele innych sprawiły, że trudno było przyznać, że poprawił mi się humor po przeczytaniu tej powieści. Po zakończeniu musiałam sięgnąć po coś zdecydowanie weselszego. Niemniej uważam, że warto zapoznać się z tą książką. Nie po to, żeby się rozerwać, ale żeby poznać klasykę w najczystszej postaci. Podziwiać styl autora i pomysł na fabułę. Dostrzec różnice pomiędzy taką powieścią, a typową, standardową książką obyczajową, którą czyta się dla relaksu wieczorami.
https://fascynacja-ksiazka.blogspot.com/