Dziewczyna z kabiny numer 10
Autor: Ruth Ware
Nie wzbudziła mojej sympatii ta opowieść, a to ze względu na główna bohaterkę - wiecznie rozhisteryzowaną "Jęczącą Martę", której zachowania były jedną wielką irytującą hiperbolą... Mega drażniąca kobieta.
Ale to chyba powinno dobrze świadczyć o autorce, skoro główna postać wzbudziła we mnie wrogość i antypatię?
Może i świadczy dobrze, ale nie będę miło wspominać tej lektury.
Wielkim plusem jest akcja, a właściwie miejsce akcji - luksusowy stateczek i poczucie klaustrofobii:)
Gdzie nie wiesz, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem.
Porównanie tego do dzieł Agathy Ch, jest dużą przesadą...
MOJA OCENA: 6/10
****************************************************************
"Jak powstrzymać mordercę, skoro nikt nie wierzy w jego istnienie?
Szeregowa dziennikarka Lo Blacklock dostaje od przełożonej życiową szansę: ma zdać relację z dziewiczego rejsu luksusowego statku wycieczkowego Aurora Borealis, którego właścicielem jest znany brytyjski milioner. Wszystko wskazuje na to, że czeka ją podróż marzeń, a jeśli dobrze się spisze, wreszcie zasłuży na upragniony awans.
Niestety już pierwszej nocy rejs zamienia się w koszmar. Krzyk dochodzący zza ściany, odgłos ciała wyrzucanego za burtę i ślady krwi na balustradzie sąsiedniej werandy sprawiają, że Lo podnosi alarm. Ale na pokładzie nikogo nie brakuje, więc załoga nie chce uwierzyć w jej wersję wydarzeń. Dziennikarka rozpoczyna śledztwo na własną rękę…
Niepokojący klimat, klaustrofobiczna sceneria i fabuła na miarę arcydzieł Agaty Christie sprawiają, że książka trzyma w napięciu do ostatniej strony."
Fragment i promocje:
http://mniejniz0minirecenzje.blogspot.com/2018/03/dziewczyna...