"Pana Lodowego Ogrodu" czyta się jak poezję, pełną niespotykanego klimatu.
Dużo tu opisów natury która ma istotny wpływ na przebieg akcji.
Książkę mimo jej sześciuset stron z okładem, czyta się szybko, gdyż styl ma lekki.
Jest to powieść z gatunku płaszcza i szpady.
Przeżywamy mnóstwo pojedynków na śmierć i życie, z tym że ludzie w nich biorący udział są wątpliwej konduity moralnej. Przez co bardzo bestialsko się ze sobą obchodzą.
Mamy częste zwroty akcji.
Mi niestety mimo licznych jej walorów, ta powieść nie przypadła do gustu.
"- wychodzę - oznajmiam. - W razie czego wiecie, gdzie rosnę. Jestem zajęty, muszę zrzucić liście. Jesień, rozumiecie. Pełne gałęzie roboty."
"Gdy popełni się błąd, przyznanie się do tego nie jest hańbą i nikogo nie upokarza. Jest dowodem mądrości i odwagi. Może kiedyś się tego dowiesz, ale mnie to niewiele obchodzi."
"Mąż musi umieć znieść klęskę. Każdy głupiec potrafi cieszyć się ze zwycięstwa, ale w życiu ponosi się też porażki."
Pan z Wami!
I ogród jego. W stylu Grzędowiczowskim. Mroczny. Bujny okrucieństwem, co na manowcach ludzkiej duszy zakwita. Upiorny niczym świat z płócien Boscha.
On zstąpił z Ziemi i rozkazał Ludziom Wężom brać wszystko. Sial;i strach i terror. Oni byli Wężami. Reszta - karma dla węży.
Tropiący GO Vuko wie już, że świat, do którego trafił ma, jak włócznia, dwa ostrza: życia i śmierci, dobra i zła...