Pittacuss Lore po raz kolejny zaskakuje bardzo dobrą i wciągającą lekturą. Biorąc do ręki "Generation One", obawiałam się czy temat nie został już wyczerpany i nie będzie on tutaj ciągnięty na siłę, mimo to jest to spójna i intrygująca kontynuacja, która zapowiada się na kolejną świetną serię książek.
"Generation one" jest napisana przystępnym językiem - oznacza to, że z w miarę dobrą znajomością angielskiego nie ma się większych problemów z cieszeniem lekturą oraz że nie musimy co chwilę sięgać po słownik. Książkę można czytać też oddzielnie od serii Dziedzictwa Lorien rozpoczynającej się Jestem numerem cztery, mimo to Pittacuss Lore zawiera w niej też znanych już nam bohaterów. I choć są oni na drugim planie, każda wzmianka o ich nowym życiu po wojnie z Mogadorczykami, albo i nawet drobne cameo, dodają książce dużo uroku.
Akcja jest wartka. Na początku wszystko wygląda znajomo - akademia dla młodzieży z mocami niczym szkoła Charlesa Xaviera z x-men. Jednak czym dłużej toczy się historia, czym widzimy więcej problemów z którymi borykają się ludzkie Gardy, oraz dostrzegamy że jest to zupełnie inna historia - w końcu tutaj fakt o istnieniu ludzi z mocami jest już uregulowany i w pewien sposób dozwolony, uregulowany
Bohaterowie są wielowymiarowi - a niektórzy, jak na przykład Caleb, bardziej od reszty (nie będę zdradzać szczegółów:). Każdy jest na swój sposób niepowtarzalny i razem tworzą naprawdę ciekawą zgraję. Na wielki plus do autora trzeba zaliczyć fakt, że część postaci pokrótce wprowadził już w ostatnim tomie Dziedzictw Lorien, dzięki czemu możemy się chwycić tych znajomych twarzy co bardzo pomaga wkręcić się historię starym fanom, aczkolwiek nie zrobi różnicy dla tych, którzy to od tego tomu chcą zacząć przygodę z Loryjczykami.
Naprawdę uważam, że jest to bardzo dobra, trzymająca poziom książka, opowiadająca o zmieniającym się świecie, w którym na wiele rzeczy trzeba spojrzeć z innej perspektywy. Polecam każdemu kto lubi klimaty X-menów, superbohaterów itp.. Zapowiada się kolejna świetna seria