Ten tytuł w połączeniu z dość sugestywną okładką, jednoznacznie sugerowały mi lekturę mocną, gorącą i bardzo niegrzeczną. To co otrzymałam, było dla mnie nie lada zaskoczeniem, ale może to i dobrze... wszak dobra lektura powinna zaskakiwać.
Christina Lauren to duet autorski z USA. Obie panie rozpoczynały karierę pisarską na portalach publikujących fanfiction inspirowane serią „Zmierzch". Dziś autorki wyszły poza świat pisarstwa online, stając się jednymi z popularniejszych twórczyń literatury gatunku Young Fiction oraz Adult Fiction. Piszą głównie romanse obyczajowe.
Mia Holland jest osobą zamkniętą w sobie i nieufną. Z nikim się nie spotyka i w zasadzie bardzo rzadko odzywa się do płci przeciwnej. Podczas szalonego weekendu w Las Vegas poznaje Ansela Guillauma, który w jakiś, tylko sobie znany sposób potrafi dotrzeć do dziewczyny. Po szalonym wieczorze i nocy, której dziewczyna nie pamięta, budzi się w obcym pokoju z obrączką na palcu. Teraz jej głównym zmartwieniem jest to, jak odkręcić to, co się stało i jakie będą tego konsekwencje?
Początkowo ciężko było mi się wczytać w „Słodkie rozkosze”. Akcja książki podążała w zupełnie innym kierunku niż to sobie początkowo założyłam, ale nie to mi przeszkadzało. Drażniło mnie to, że przez większość książki tak naprawdę niewiele się działo i wiało wręcz z nudą. Sytuacji nie ratowali również bohaterowie. Działali impulsywnie i często nierozważnie, nie zważali na konsekwencje, a zastanawiać zaczynali się zawsze, gdy było już za późno. O ile w dalszej części powieści przestaje to być tak irytujące, gdy możemy już się skupić na ciekawej fabule, to na początku zdecydowanie może odstraszać.
„Słodkie rozkosze” są zdecydowanie książką romantyczną, posiadającą całkiem niezłe, moim zdaniem, zadatki na lekki i przyjemny erotyk. Zdecydowanie jest to powieść dla dorosłych czytelniczek, ponieważ kontakty głównych bohaterów w dużej mierze ograniczają się do scen łóżkowych, które są dość szczegółowo i obrazowo przedstawione przez autorki. Jest to pozycja, przy której puls może nieco wzrosnąć, ale po przeczytaniu książki szybko o niej zapomnimy, ponieważ nie ma w niej nic zaskakującego.
Mimo swoich niewielkich wad „Słodkie rozkosze” to książka, którą mogę polecić, jeżeli szukacie książki miłej i przyjemnej. Ta niezbyt wymagająca, ale romantyczna i z pieprzykiem lektura z pewnością umili wam niejeden wieczór.