Ida wciąż nie dogaduje się ze swoim pechem. Po niełatwym i raczej opłakanym w skutkach, starcie w zawodzie szamanki od umarlaków, dalej jest tylko gorzej. Dziewczyna zostaje zatrudniona jako konsultantka do spraw pośmiertnych, a że nienawidzi wszystkiego, co nadprzyrodzone nie podoba jej się nowe stanowisko. Gdyby tego było mało, to musi zmierzyć się nie tylko z pracą i studiami, jej największym problemem jest fakt, iż popadnie w niebyt, jeżeli nie zmierzy się z Demonem luster w celu wyrwania z jego szponów duszy zamordowanego przez nią Mikołaja Kwiatkowskiego. Jak się okazuje, zadanie to jest niesamowicie trudne i są ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby jej się to nie udało. Podobnie jak w pierwszej części dylogii niesamowicie łatwo było mi wtopić się w postać Idy. Ta dziewczyna jest niesamowicie zabawna i nawet w obliczu nieuchronnej nicości nie traci charakteru.
„Demon Luster” jest książką nieoczywistą w odbiorze. Z pozoru zabawna i lekka, staje się nie lada wyzwaniem do przeczytania bez znajomości „Szamanki od umarlaków". Ja sama czytałam obie, jednak w dość dużym odstępie czasowym i na początku nie do końca ogarniałam to, co tam się działo. Dopiero po pewnym czasie gdy przypomniałam sobie pewne fakty, mogłam wtopić się w dość misternie utkane śledztwo.
Jak pisałam już w recenzji „Szamanki od umarlaków”, styl autorki jest znakomicie prosty, niemalże swojski i przesycony poczuciem humoru. Czyta się ją płynnie, bez zbędnego skupienie wyłapuje się wszystkie kluczowe fakty. Raduchowska czasami szokuje, czasami straszy i bardzo często bawi. Świat wykreowany przez autorkę jest światem barwnym i nieźle dopracowanym. Czasami zapominałam, że akcja dzieje się we współczesnej Polsce.
Autorka bardzo sprytnie uknuła swoją intrygę, nie tylko tę fantastyczną, ale i kryminalną. Nigdy nie przypuszczałam, że takie połączenie może stworzyć jedną zwartą i sensowną całość, a tu proszę! Akcji jest dość dużo, a sytuacji mrożących krew w żyłach jeszcze więcej. Nie można oderwać się od lektury! Bardzo gorąco polecam.