"Pan Mercedes" jest powieścią momentami przyzwoitą, rzekłbym dobrą, jednak pomiędzy tymi momentami nudną.
Tempo akcji z początkowej, prędkości ciągnika, który próbuje pokonać górkę.
Zwalnia z kolejnymi stronami, na tempo staruszka próbującego wjechać na tą górkę na rowerze Wigry 3.
Powieść toczy się niby w przyszłości, King straszy widmem wielkiego kryzysu gospodarczego, jaki prawdopodobnie nadciąga nad Amerykę. A jednocześnie pisze o czasie współczesnym, prezydenturę obejmuje nadal Barack Obama.
Myślę że tym zabiegiem chciał przydać klimatu, gdyż spora część powieści mistrza grozy, toczy się w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
W wielu akapitach powieści odczuwalna jest melancholia, niemal rozpacz i żal przemijania.
King umie finezyjnie opisywać, tak że niektóre sceny są prawie jak odmalowane pędzlem. Zostają przez to w pamięci na długo po odłożeniu książki.
Posiada także dużą wiedzę, zarówno na temat samochodów, psychiki ludzkiej, jej ciemnej strony. Czy chociażby serialów lat osiemdziesiątych, czy dziewięćdziesiątych.
Mimo tego King po raz trzeci na osiem przeczytanych książek mnie rozczarowuje.
W tym maksymalnie trzymającym w napięciu wyścigu o wysoką stawkę, trzech najniezwyklejszych i najbardziej ujmujących bohaterów jakich stworzył Stephen King próbuje zatrzymać samotnego zabójcę przed wysadzeniem w powietrze tysięcy ludzi.
Mroźnym świtem, w przygnębiającym mieście na Środkowym Zachodzie setki zdesperowanych bezrobotnych ludzi stoi w kolejce w oczekiwaniu na targi pracy. Bez ostrzeż...