Renata Kosin podobnie jak w swoich wcześniejszych powieściach poszła tropem zagadek i tajemnic, jednak tym razem w odmiennej oprawie. Dużo uwagi poświęciła uczuciom, przemianom wewnętrznym i przemyśleniom. Na przykładzie bohaterów pokazała, że w życiu najważniejsze jest to, by mieć cel, do którego dążymy i który wytycza nam drogę. Trzeba walczyć, by do niego dotrzeć, ale już samo dążenie pozwala nam lepiej żyć.
Każdy z nas popełnia w życiu błędy, jednak nie należy przesadnie ich rozpamiętywać. Trzeba odcierpieć, odpokutować a potem zebrać się w sobie, zadośćuczynić i próbować żyć na nowo. Bo przecież możliwe, że są jeszcze ludzie, którzy nas potrzebują. A wbrew pozorom - my ich również. Wyjątkowe znaczenie w tej powieści mają anioły, które dają namiastkę pamiętnika czy też konfesjonału - każdy może zwierzyć im się ze swoich trosk, bo przecież kiedy zrzucimy je z naszych ramion, jest nam lżej...
Autorka śnieżną bielą okrywającą ulice, soplami, mroźnym powietrzem i przepychającymi się w karmnikach ptakami dopełniła swą powieść o rozsypujących się rodzinach, zaszłościach rzutujących na kolejne pokolenia i wyrzutach sumienia, które nie pozwalają wrócić do zwyczajnych poranków czy wieczorów. Najnowsza książka Kosin skłania przede wszystkim do przemyśleń o życiu, naszej przeszłości oraz przyszłości i pokazuje, że zawsze jest szansa, by osiągnąć szczęście... Trzeba tylko zrobić pierwszy krok...
Podsumowując - "Aleja Siódmego Anioła" to nostalgiczna, refleksyjna i typowo zimowa opowieść o cierpieniu, odkupieniu i wybaczeniu. To nie jest - jak wydaje się w pierwszej chwili - powieść świąteczna. Nie znajdziecie w niej śpiewania kolęd czy pieczenia pierniczków. Jest za to niezwykły list do Świętego Mikołaja, który wywołuje łzy a gardło zawiązuje w supeł. To opowieść wzruszająca i przejmująca... zimnem, bólem i tęsknotą, która przywołuje wspomnienia ale i podnosi na duchu. Udowadnia również, jak wielkie znaczenie ma dziecięce marzenie...
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/11/renata-kosin-a...