Rozpoczynając lekturę pamiętajcie, że każdy skrywa tajemnicę, ale nie wszyscy mają ochotę, by ujrzała światło dzienne. Z zapartym tchem śledziłam historię ludzi, którzy nie zawsze sięgają po to, o czym marzą najbardziej. Niektórzy zadręczają się przeszłością, obwiniają innych o własne niepowodzenia, nie potrafią cieszyć się przyjaciółmi czy prawdziwie kochać. Niszczą jedynie to, co mogłoby stać się odskocznią, radością i balsamem na udręczoną duszę.
Z każdą kolejną stroną powieści na jaw wychodzą nowe tajemnice, które Bianka próbuje rozwikłać, gdyż niespodziewanie okazuje się, że... los nieprzypadkowo wysłał ją do Kazimierza! Odkrywa bowiem, że to miejsce ma coś wspólnego z jej przodkami.
Dorota Gąsiorowska wpisała w fabułę również historię i legendy dotyczące Kazimierza Dolnego oraz miłość króla do Estery, w której pomagały tajne korytarze. Niewątpliwym plusem jest dbałość autorki o szczegóły, jak kolor nieba czy wzór na filiżance, które zupełnie nie nudzą a dodają magii i uroku kolejnym zdaniom powieści. Jedynym minusem jest dla mnie brak podziału na rozdziały, które ułatwiałyby odnalezienie się w wątkach po przerwie w lekturze.
Podsumowując - "Melodia zapomnianych miłości" to pełna tajemnic opowieść o cierpieniu, pasji oraz prawdziwej miłości, która potrafi przetrwać wiele będąc jednocześnie zdolną do wszystkiego. Przepełniona uczuciami i przeszłością historia, której główny wątek rozgrywa się w przepięknym Kazimierzu Dolnym, w domu mistrzyni intryg. Gąsiorowska stworzyła historię o relacjach braterskich, straconych szansach, wybaczeniu po latach, chowaniu głowy w piasek oraz wypalonym płomieniu miłości. Jednym z przesłań jest to, iż nie powinniśmy oglądać się za siebie, tylko walczyć o przyszłość i w tym kierunku patrzeć.
A wszystko to okraszone dźwiękami skrzypiec... Koniecznie musicie ją przeczytać!
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/10/dorota-gasioro...