Przygodę z twórczością Carlosa Ruiza Zafóna rozpoczęłam już wiele lat temu, czytając "Cień wiatru" i "Grę Anioła", jednak było to znacznie wcześniej niż założyłam bloga, dlatego o moich wrażeniach dotyczących tej serii możecie poczytać dopiero w recenzji opisującej trzeci tom tetralogii jakim jest "Więzień nieba". Cmentarz zapomnianych książek to istny hit hiszpańskiego pisarza, który zawładnął umysłami czytelników na całym świecie. Od tajemniczego miejsca pełnego książek oraz historii bohaterów nie jest łatwo się oderwać... Dlatego pełna napięcia sięgałam po finałową księgę - niemal dziewięćset stron "Labiryntu duchów"...
Madryt 1959
Podczas balu maskowego minister Mauricio Valls otrzymuje tajemniczą przesyłkę a następnego ranka znika ze sceny politycznej oraz łona rodziny i... słuch po nim przepada. Na poszukiwania Vallsa wyrusza agentka Alicja Gris, której towarzyszy policjant Vargas. Tropy wiodą z Madrytu do Barcelony a zaginięcie ministra zaczyna być wiązane z faktem, iż kiedyś był dyrektorem więzienia Montjuic. By odkryć fragment zagadki, Alicja musi wkroczyć w życie księgarzy Sempere oraz Fermina, z którym łączy ją przeszłość.
Na drodze ku prawdzie, którą kroczy niespełna trzydziestoletnia Gris, pojawiają się liczne przeszkody... To nie tak, że bez problemu dotarła do Vallsa, uwolniła go i uniosła się w chwale. To zdecydowanie nie ta bajka... W jej barcelońskim życiu Zafon postawił włamywaczy, kłamców, policjantów i ślepe tropy. Jak w idealnej powieści kryminalno-sensacyjnej, napotykamy na pazernych na informacje dziennikarzy, skrywających sekrety adwokatów, nieuczciwych bankierów oraz wątpliwej urody i prawdomówności postacie, kryjące się w ciemnych zaułkach Barcelony.
To nie jest łatwa sprawa... Alicja Gris musi pokonać mur milczenia, dotrzeć do właściwych ludzi czy dokumentów, jednocześnie uważając na to kto jest przyjacielem a kto wrogiem, bo jej życie również jest zagrożone. Sporo czasu zajęło jej ustalanie powiązań i zależności pomiędzy poszczególnymi bohaterami - zresztą podobnie jak mnie... Trzeba się nieźle nagłowić, by zrozumieć jakie znaczenie mają znane mi już z wcześniejszych tomów postacie jak Bea i Daniel oraz jego rodzice, David Martin, Corelli czy Mataix a co wnoszą nowe osoby - Valls, Brians, Salgado, Leandro czy Sanchis. W życiu nie odgadłabym co oznaczają listy z cyframi, póki nie otrzymałam tej zagadki rozwiązanej... To było straszne!
Jestem godna podziwu dla Zafona za utkanie tej historii jak pajęczej sieci, z wielu wątków, mnóstwa postaci oraz cudownie zbudowanego napięcia. Początkowo przerażał mnie nieco rozmiar powieści, jednak po jej zakończeniu wiem, że każda strona, każde zdanie i każde słowo są tutaj dokładnie przemyślane i ogromnie potrzebne. Nie znajdziecie w "Labiryncie duchów" zbędnych opisów czy nudnych scen... Nawet jeśli w danej chwili nie leje się krew, nie czuć strachu czy bólu to uwierzcie - to tylko chwila oddechu!
A kiedy już wydawać by się mogło, że sprawa została rozwiązana, że to już koniec i wszystko jest jasne... No tak, zbyt wiele stron jeszcze do końca powieści - macie rację - dopiero wtedy poziom adrenaliny sięgnie i Ciebie, czytelniku, zenitu!
Bardzo wstrząsnęły mną rozdziały poświęcone przybyciu Fermina do Barcelony czy trudne chwile podczas wojny i jego spotkanie z małą Alicją. Oczywiście nie mogę napisać, że późniejsze wydarzenia mnie nie poruszały, nie rozśmieszały, nie wzruszały, nie stresowały czy nie złościły... Ale wojenna zawierucha i bomby spadające na niewinnych dotykają mnie szczególnie mocno.
Wielu momentów było dla mnie zaskoczeniem - niektóre wątki czy zagadki próbowałam wyjaśniać sama (udało mi się tylko w jednej sprawie), jednak autor nie pozwolił, by czytelnik sam przewidział wszystko i tak poprowadził swych bohaterów, byśmy mieli niespodzianki.
Okrucieństwo, śmierć i przemoc mieszają się tutaj z miłością, przyjaźnią i wsparciem a chwile napięcia rozładowują pełne ironii i humoru rozmowy Alicji z Vargasem.
Podsumowując - "Labirynt duchów" to cudowne zakończenie tetralogii o Cmentarzu zapomnianych książek, którą każdy wielbiciel czytania powinien przeczytać. W kunsztowny sposób Zafon połączył tutaj łzy radości z łzami smutku a tajemnice, tajne schowki i niezwykłe decyzje bohaterów podsycają pragnienie zagłębiania się w ten świat. To powieść przepiękna, snująca się przez wiele kart, ale w żadnym przypadku nie można jej nazwać nudną, bowiem dostarcza ogrom emocji! Traktuje o popełnianiu błędów, niewłaściwym lokowaniu uczuć, mierzeniu się z demonami a wszystko to w mieście zasnutym mgłą i tajemnicą.
Najważniejsze, że idziemy spać z głową pełną odpowiedzi na wszystkie pytania postawione w tetralogii i nie musimy snuć domysłów...
Niezwykła, niezapomniana, nietuzinkowa i pochłaniająca uwagę całkowicie - polecam gorąco!