[...]"Czasem ludzie wydają się na zewnątrz szczęśliwi i dopiero kiedy się ich posłucha, a nie wyłącznie na nich popatrzy, można poznać, że w środku coś się popsuło"[...]*
Amber budzi się, ale nie może się ruszać. Okazuje się, że jest w śpiączce, ale nie może sobie przypomnieć dlaczego. Co się stało? Będąc w całkowitym bezruchu, mogąc polegać tylko na słuchu i zamazanej pamięci powoli zaczynają do niej powracać wspomnienia, ale...które są prawdą, a które wymysłem Amber?
Kim jest Amber? Dlaczego zapadła w śpiączkę? Jak wygląda jej prawdziwe oblicze?
"Czasami kłamię" to bardzo zaplątana fabuła. Początkowo treść wydaje się być bardzo prosta, ale to tylko złudzenie. Autorka tak namieszała, że w końcu osłupiałam z wrażenia.
Takie namieszane przez literatkę wyszło powieści na plus, bo dzięki temu bardzo trudno przewidzieć zakończenie, czytanie trzyma w napięciu - tak jak na thriller przystało - a najbardziej zaskakujące jest to, że kilka razy zmieniałam zdanie na temat bohaterów.
Amber - główna bohaterka, bohaterka, poprzez którą poznajemy ciąg wydarzeń, bohaterka, którą początkowo żałowałam, bohaterka, która w końcu doprowadziła do tego, że przez nią włoski na skórze mi się zjeżyły. Bohaterka, która okazała się dla mnie totalnym znakiem zapytania, całkowitym zaskoczeniem.
Twórczyni bardzo dogłębnie rozbudowała postać Amber. Pokazała jej dwie twarze, ale zapewne bohaterka ma ich więcej. Już dawno nie miałam do czynienia z tak złożoną osobowością literackiej postaci.
Powieść nie jest napisana chronologicznie. Mamy trzy czasy. Wydarzenia przed wypadkiem bohaterki, wydarzenia w trakcie śpiączki oraz wydarzenia sprzed lat, opisane w formie pamiętnika. Kartki z pamiętnika rozjaśniają trochę umysł, ale zarazem są totalnym zaskoczeniem. Mogłoby się wydawać, że słowa pisane prze dziecko są niewinne, ale tu Was zaskoczę. Fragmenty dotyczące pamiętnika najbardziej mnie stresowały, wzbudzały niepokój i okazało się, że nie na darmo czułam dreszcze czytając te etapy powieści.
[...]"Historia jest lustrem, a my to tylko starsze wersje samych siebie; dzieci poprzebierane za dorosłych."[...]**
Powieść jest mieszanką gatunków, trudno zaliczyć ją do jednej kategorii. Utwór łączy w sobie elementy kryminału i sensacji, ale dla mnie to idealny thriller psychologiczny. Mogłoby się wydawać, że czytanie powieści jest ciężkie i męczące...zaskoczę Was kolejny raz, tak jak i ja byłam zaskoczona...Poznawanie treści jest ekspresowe.
Fabuła pochłonęła mnie w stu procentach, zaciekawiona treścią oderwałam się od tu i teraz, a gdy zadzwonił telefon byłam zła, że ktoś śmiał mi przeszkadzać. Całkowity odlot.
Feeney jej sposób pisania, komplikowanie wydarzeń, powoływanie do życia mrocznych, dwuosobowych bohaterów zrobił na mnie ogromne wrażenie. Choć wolę mniej zakręcone historie, to "Czasami kłamię" trafia do czytelnika. Fabuła jednak zmusza do zastanowienia się nas swoim "Ja"
[...]A poza tym Bunia zawsze mawiała, że książki to lepsi przyjaciele niż ludzie. Mówiła, że książki mogą mnie zabrać wszędzie, jeśli im na to pozwolę, i moim zdaniem miała rację[...]***
Całkowitą rację miała Bunia... Powieści "Czasami kłamię" pozwoliłam zabrać się do mrocznych umysłów bohaterów, zatraciłam się w ich zagmatwanych relacjach...Nie jest to powieść dla wszystkich, ale ci co lubią komplikacje, lubią ujrzeć dwa oblicza ludzi. Osoby, które lubią doszukiwać się drugiego dna, odnajdą się w tej powieści.
"Czasami kłamię" pochłaniająca, zaskakująca i skomplikowana fabuła, która totalnie odrywa od rzeczywistości, gdy jej na to pozwalasz.