Recenzja książki Muminki 8: Małe trolle i duża powódź
Czy wiecie moi drodzy, że "Małe trolle i duża powódź" zaczynają cykl o Muminkach?
Od tego krótkiego tomu wszystko się zaczęło.
Język jak przystało na bajkę jest esencjonalny, wręcz lapidarny.
w związku z tym akcja bajki toczy się bardzo szybko.
Do tego w przygody Muminków i ich przyjaciół pełne są niesamowitości, osobliwości a zdarza się że i grozy.
Język jest plastyczny i nastrojowy.
Przyznam szczerze że bajki Tove Jansson, ogromnie przypadły mi do gustu, mógłbym je czytać miesiącami i nie miałbym dosyć. Cóż począć gdy bajka jest króciutka, chyba pochłonę ją raz jeszcze.
Za każdą otwieraną stroną miałem przed sobą nowe unikalne przygody.
Nic nie zastąpi tej niezwykłej przestrzeni, tych lądów wyobraźni.
Mama Muminka i Muminek, szukając mieszkania na zimne dni trafiają do lasu. Wraz z posuwaniem się w jego głębię jest coraz ciemniej, lekko świecą w nim kwiaty. Spotykają tam zwierzątko które jest strachliwe i się do nich przyłącza. Napotykają też niezwykłą istotę skrytą w kwiecie tulipana, ta też im towarzyszy w wędrówce, oświecając mroki surrealistycznej puszczy.
Info:
tytuł w oryginale: Smatrollen och den stora översvämningen
Rok pierwszego wydania: 1945
Rok pierwszego wydania polskiego: 1963
stron: 72
Opis:
Cieszący się nieustającą popularnością cykl dziewięciu książek fińskiej pisarki. Życie Muminków i ich przyjaciół z Doliny skupia się wokół domu Mamusi i Tatusia Muminka, gdzie każdy może liczyć na pomoc i przyjaźń. Świat Muminków to dolina, w któr...