Chyba od zawsze zaczytywałam się w romansach historycznych. Pociąga mnie w nich to, że mogę całkowicie zatopić się w świecie tak bardzo różniącym się od naszego. W świecie, w którym panują surowe reguły, a każda próba odejścia od utartych schematów może skończyć się towarzyską katastrofą.
Loretta Chase stworzyła historię zabawną i ciepłą, którą z pewnością zostanie odebrana pozytywnie przez fanki gatunku. Świat mody i uroki życia szlachetnie urodzonych, niesamowicie przyciągają i kuszą dostatkiem, a zakazane uczucia dodają pikanterii tej powieści.
Marcelline Noirot jest bardzo przebojowa i nie cofnie się przed niczym w dążeniu do celu. Jej najnowszym celem jest przyszła księżna i wymiana jej garderoby na suknie własnego projektu. Środkiem, który pozwoli jej zrealizować misternie ułożony plan, okazuje się sam książę, którego postanawia oczarować. Niestety nasza bohaterka nie wzięła pod uwagę faktu, że książę Clevedon jest równie wybitnym graczem, jak ona, a jego sztuka uwodzenia osiągnęła mistrzowski pułap. Czy stylistka oprze się czarowi mężczyzny, którego nie może mieć? Czy książę przyzwyczajony do tego, że zawsze zdobywa to, czego zapragnie, wykorzysta Marcelline, by zaspokoić swoje męskie żądze?
„Kuszenie w jedwabiu” jest klasycznym przykładem książki miłej i przyjemnej, ale niestety niczym niezaskakującej. Fabuła jest dość przewidywalna. Akcja toczy się równomierne, bez większych zawirowań. Mimo że książkę świetnie się czyta, momentami z żywym zainteresowaniem, to nie do końca jestem usatysfakcjonowana jej lekturą. Zabrakło dla mnie ognia w relacjach bohaterów, zabrakło dramatu, a przede wszystkim nie poraziło mnie wszechogarniające pożądanie, którego doświadczali bohaterowie. Zdecydowanie nie jest to książka podobna, do powieści Catherine Coulter, której proza trafia idealnie w mój gust. Jednak powieść Loretty Chase wcale nie jest gorsza, jest po prostu delikatniejsza, bardziej stonowana, może odrobinę refleksyjna.
Mimo wad lektura „Kuszenie w jedwabiu” była na tyle interesująca, by zachęcić mnie do sięgnięcia po kontynuację tej serii, w której jak się mogę tylko domyślać, poznam losy sióstr Marcelline. Wiele wnosi bardzo przyjemny i przystępny w odbiorze styl pisania autorki. Podczas czytania godziny mijają w zastraszającym tempie i ani się obejrzałam, gdy dotrwałam do ostatniej strony.
„Kuszenie w jedwabiu” jest pierwszym tomem rozpoczynającym cykl „Stylistki”, pełna namiętnych uniesień i zabawnych nieporozumień, opowieść o tym, że nigdy nie warto się poddawać w dążeniu do celu.
Recenzja pochodzi z bloga
http://www.posredniczka-ksiazek.pl/