Kryminał nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, ale już romans tylko z jego elementami wydał mi się czymś, na co warto zwrócić uwagę. Czy taki duet może być udany? Okazało się, że tak. Autorka dość zgrabnie połączyła oba wątki, co zaowocowało całkiem interesującą lekturą.
Mamy tu nietuzinkowego oszusta, który nie cofnie się przed niczym, żeby udowodnić światu swoją wartość. Jest to bardzo ciekawa postać, jego umysł działa inaczej niż u większości ludzi, a pokrętne rozumowanie sprawia, że nigdy nie wiemy, czego można się po nim spodziewać. To właśnie dzięki tej postaci wątek kryminalny okazał się tym, co najbardziej wciąga w „Kradzieży stulecia".
Książka wciąga już od pierwszych stron, Barbara Freethy nie trudziła się wdrożeniem czytelnika w fabułę swojej książki, bez zbędnych wstępów przeszła do istoty sprawy opisując noc poślubną Kayly. Dziewczyna jest załamana i zdezorientowana, nie chce uwierzyć, że jej świeżo poślubiony mąż zostawił ją tuż po ślubie, mimo że wszyscy jej to powtarzają jak mantrę. Jest uparta i zdeterminowana, zrobi wszystko, aby odkryć, co się stało z miłością jej życia. Tak właśnie poznaje Nicka, który mimo tego, że przedstawił się imieniem i nazwiskiem jej męża, mieszka w jego domu i jeździ jego autem, a jednak jest zupełnie obcą osobą, w dodatku oskarża Kaylę o współudział w oszustwie.
Sama jestem zdziwiona tym, że najbardziej przeszkadzał mi w tej książce wątek romansowy. Tak, mi wielkiej zwolenniczce romantycznych uniesień, uczucie, jakie zrodziło się między głównymi bohaterami, niemalże odbierało radość z czytania. Złożyło się na to kilka czynników, otóż ja naprawdę nie rozumiem jaką osobą trzeba być, żeby tuż po ślubie ze swoją wielką miłością i ideałem wcielonym, wpadać w ramiona zupełnie obcego mężczyzny, który nie tak dawno oskarżał o najgorsze zbrodnie. Romantyczne gesty i słowa są bardzo pożądane w romansach, ale tutaj wszystkie dialogi, aż ociekały tą słodyczą, a niewinne nawet gesty prowadziły do scen łóżkowych. W relacji bohaterów brakowało mi tej nieprzewidywalności i ognia, który odnalazłam w wątki kryminalnym. Gdyby autorka nieco przykręciła temperaturę uczuć i nadała bardziej zdecydowany charakter w tym związku, książka mogłaby okazać się naprawdę niesamowita.
„Kradzież stulecia” jest książką o dwóch obliczach. Tajemnice i niebezpieczeństwo mieszają się z szaleństwem i wielką miłością. Mimo swoich drobnych wad swoimi niewątpliwymi zaletami zachęca do sięgnięcia po kontynuację i rozwikłanie kolejnej tajemnicy.
Recenzja pochodzi z bloga
http://www.posredniczka-ksiazek.pl/