Han i Vivian opisały życie młodych i bogatych na jednej z wysp u wybrzeży Ameryki. Myślą o pięknych strojach, kaszmirowych sweterkach, drogich sukniach, markowych butach, błyskotkach. Jeżdżą do szkoły samochodami, które mają większą wartość niż roczny dochód rodziców tych biedniejszych uczniów - książka doskonale oddaje kontrast. Długie weekendy spędzane na jachtach, marzenia o tym, by studniówkę spędzić na Jamajce... Puste głowy, burżujstwo i zafascynowanie wielkością majątku! Strasznie mnie denerwowało ciągłe przechwalanie się cenami, metkami i tym podobnymi bzdetami. Zwracanie szczegółowej uwagi na wystrój pokoju, który wyglądał jak u gwizdy filmowej a nie uczennicy szkoły średniej... Podobnie jak "walka" o liczbę róż otrzymanych na Walentynki... W tej części kwestie finansowe - bardziej niż w poprzednich - zostały uwypuklone.
Oczywiście nie zabrakło tutaj poważnych tematów - śmierć rówieśnika, odrzucenie przez grupę, kompleksy, marzenia o studiach połączone z brakiem wiary w siebie, zazdrość, przyjaźń wystawiona na próbę czy niepewność w lokowaniu uczuć. Jednak wspomniana tematyka została przyćmiona przez zmanierowanych bogaczy z wysoko uniesionymi nosami, którzy uwielbiają życie na poziomie. Czy dostaną szkołę życia? Czy potrafią zrozumieć błędy? Czy zemsta oczyści atmosferę i serca tych, którzy jej pragnęli czy może spowoduje tylko płacz, śmierć i rozpacz?
Tak naprawdę to spodziewałam się po książce czegoś zupełnie innego... Liczyłam na strony pełne wartkiej akcji, niesamowitych wydarzeń i bombowy finał. A co otrzymałam? Przede wszystkim to sporo nudnych fragmentów, chwilami czytałam powieść tylko dlatego, by ukończyć serię która przecież tak mnie wcześniej wciągnęła. Patrząc obiektywnie to dzieje się niewiele i dopiero końcowe wydarzenia trzymają mocno w napięciu - choć już sam finał to niespodziewane i zaskakujące pomysły autorek. Nie twierdzę, że jest źle, ale chyba miałam inne oczekiwania co do kierunku, w którym fabuła się potoczy.
Dość negatywnie oceniam wątek Mary. Po lekturze finału drugiego tomu liczyłam, że jednak w trzeciej części losy dziewczyny potoczą się zwyczajniej. A tymczasem Han i Vivian poszły w stronę fantastyki, za którą nie przepadam. Odniosłam wrażenie, że los Mary wymknął im się spod kontroli i pobiegł zupełnie innym torem, niż planowały wcześniej, bo jeszcze w tomie pierwszym wszystko wyglądało normalnie. Sądzę, że fani elementów paranormalnych będą bardziej zadowoleni z tej lektury. Mnie to nie przekonało i właściwie zepsuło odbiór całości... Zwłaszcza, że sposoby jakich imały się Lillia i Kat wobec Mary były chyba zbyt proste...
Nie wiem też dlaczego związek Lillii nazywany jest za każdym razem romansem... To dotyczy chyba osób, które są po ślubie i mają kogoś na boku?? A już policjant Eddie, który sięgnął po mikrofalówkę, by nastraszyć bohaterki złożeniem meldunku i aresztem, rozłożył mnie na łopatki
To nie wszystkie moje żale, ale nie chcę Was odstraszyć od tej książki, bo to fajna seria. Kto przeczytał dwa tomy koniecznie musi dokończyć a kto nie czytał, może zechce poznać motyw zemsty według wizji amerykańskich dzieciaków ... Sądzę, że nigdy nie mieliście okazji obcować z taką tematyką. Poza tym, ja nie przepadam za fantastyką i dlatego drażnił mnie ten wątek, zaś Wam może być go nawet za mało
Rozdziały są dość krótkie, powrót do lektury kolejnego dnia nie stanowi problemu - na pewno nie zapomnimy ważniejszych elementów, gdyż fabuła jest spójna i pozwala zapamiętać nawet szczegóły. Postacie nie są jednoznaczne i skrywają rozliczne tajemnice a ich serca nie są pewne uczuć co powoduje, że czytelnik nie ma pewności w jakim kierunku rozwinie się dalsza akcja.
Podsumowując - niniejsza młodzieżowa seria nie jest zbyt wymagającą lekturą. Wciąga, intryguje, zaskakuje, ale również pokazuje jak bardzo zemsta może zmienić życie człowieka. Uzmysławia, że aby udowodnić komuś jego winę powinniśmy poszukać innej drogi, ponieważ knucie czy intrygi mające na celu zaszkodzenie temu, kto nas upokorzył może obrócić się przeciwko nam. Ręka mszcząca się na bliźnim może ostatecznie wymierzyć "cios" przeciw nam samym...
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/09/jenny-han-siob...