Powolny jak polonez.

Recenzja książki Wiedźmin: Sezon Burz
"Sezon burz" nie zachwyca tak jak poprzednie tomy Wiedźmina.
Akcja toczy tak wolno, jakby początkowe części sagi były cza-czą a ten polonezem.
Co trzeba przyznać Andrzej Sapkowski dysponuje ogromnym wachlarzem słów trudnych, rzadko spotykanych i oczywiście archaizmów.

In minus powieści, podobnie jak wszystkich wcześniejszych tej sagi jest wielki pesymizm moralny, brak wiary w dobre intencje. Tak jakby człowiek nadal był małpą i powodował nim instynkt czysto zwierzęcy.
W pozycji mamy mnóstwo typów spod ciemnej gwiazdy, sam Wiedźmin nie wie komu może zaufać.

Geralt z Rivii po zabiciu strasznej bestii, udaje się do miasta Kerack, by sobie dobrze pojeść i odpocząć.
Zanim jednak cokolwiek zje musi zdeponować z kordegardzie swoje obydwa miecze, jeden ze metalu pochodzącego z meteorytu, drugi posrebrzany.
Wchodzi więc sobie do austerii najeść się do syta, ale nim cokolwiek trafi do jego żołądka zostaje aresztowany. Pod zarzutem oszustw, które naraziły skarb Keracku na straty.
Dodał:
Dodano: 27 VIII 2017 (ponad 7 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 192
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Arkadiusz
Wiek: 38 lat
Z nami od: 23 VII 2010

Recenzowana książka

Wiedźmin: Sezon Burz



Info: data pierwszego wydania: 6 listopada 2013 stron: 404 Wiedźmin tom: 8 Opis: „Nigdy nie mów nigdy!” W powieści pojawiają się osoby doskonale czytelnikom znane, jak wierny druh Geralta – bard i poeta Jaskier – oraz jego ukochana, zwodnicza czarodziejka Yennefer, ale na scenę wkraczają też dosłownie i w przenośni postaci z zupełnie innych bajek. Ludzie, nieludzie i magiczną sztuką wyhodowa...

Ocena czytelników: 4.71 (głosów: 57)
Autor recenzji ocenił książkę na: 5.0