Powrót Terminatora

Recenzja książki Skynet: Armia cieni
Zapraszam was do świata Skynet-u, gdzie rządzi technologia, a ludzie toczą wojnę o swoje życie, o ziemię, o świat, w którym kiedyś żyli. Czy człowiek jest w stanie wygrać tak nierówną walkę z maszynami? Jeśli chcecie się dowiedzieć, to zapraszam na recenzję.

Świat, który znamy, dla Jessego Scotta jest czymś obcym. Zasłyszanym z opowieści Eriki, które brzmią jak historię z książek rodem science fiction. No bo czy to możliwe, że świat tak się zmienił? Czy to możliwe, że ludziom niczego nie brakowało? Jessy może się tego tylko domyślać, gdyż świat, który zna, jest zupełnie inny. Przepełniony wojną, walką i śmiercią. Szary i niebezpieczny.
Jessy jest jednym z żołnierzy należących do Fortu Góra. Jest jednym z tych, którzy walczą ze Skynet-em - cyfrową świadomością, którą tworzą maszyny. Niestety ludzi jest coraz mniej, a maszyn coraz więcej i to one w tej nierównej walce wygrywają.
Fort Góra szykuje się do misji. Szczególnie poddenerwowany jest Jessy, a to dlatego, że właśnie on zostaje przydzielony do indywidualnego zadania. Udając się do swoich przełożonych po dalsze instrukcje mógł spodziewać się wiele, ale na pewno nie tego, że misję będzie musiał wykonać razem z Terminatorem.

Nigdy nie czytałam tego typu książek, ale pamiętam jak w wieku wczesnoszkolnym uwielbiałam oglądać Terminatora. Oglądałam każdą część z Arnoldem Schwarzeneggerem, a moje zamiłowanie do Terminatora osłabło dopiero wraz z nadejściem nowych części. Jednak zawsze chciałam zmierzyć się z tego typu książką i dlatego, gdy pojawiła się okazja przeczytania Skynet-u autorstwa Caesara Starlinga z chęcią podjęłam wyzwanie.
Skynet Armia Cieni to pierwsza część trylogii z uniwersum Terminatora i wydaje mi się, że również pierwsza (lub jedna z pierwszych) książek autorstwa Caesara Starlinga. Czemu tak myślę? Podczas czytania Skynet-u miałam wrażenie jakby autor uczył się i powoli kreował swój styl. Rozpędzał historię Armii Cieni i z każdą stroną dawał coraz więcej z siebie zachęcając nas tym samym do poznania historii. Każdy minus starał się zamienić w plus i w dużym stopniu udało mu się to.

Początek strasznie mi się dłużył. Zdaję sobie sprawę, że wszelkie informacje zawarte we wstępie musiały się pojawić po to byśmy mogli wczuć się w świat, który znał Jessy. Mimo wszystko trochę bym to skróciła.
Tak samo nie pomagały mi wszystkie dane techniczne, które zostały podane na początku. Gubiłam się w ich nazwach i do dzisiaj, gdyby ktoś się mnie zapytał co to HK-T to moja odpowiedź oprócz YYYY... niczego by nie wniosła. Na całe szczęście po pewnym czasie zaczęłam się w tym odnajdywać na tyle by nie przeszkadzało mi to w czytaniu.
Również dialogi między bohaterami nie powalały na kolana. Wydawały mi się bezosobowe. Na całe szczęście im dalej, tym lepiej.
Mojej uwadze nie umknęły również wyłapane błędy. Nie było ich może bardzo dużo, ale wystarczająco bym zapamiętała i wspomniała o nich tutaj.

Po Skynet Armia Cieni spodziewałam się krwawych scen, dreszczów emocji i nutki strachu. Spodziewałam się wielkiego „bum” - krwawego i bezlitosnego. Jednak książka Caesara Starlinga to coś zupełnie innego i choć momentów niebezpiecznych nie brakuje to sama książka ma za zadanie pokazać nam jak myślą i zachowują się ludzie w takiej, a nie innej sytuacji.
Jednym z ciekawszych elementów, które tutaj przytoczę to rozmowy Jessego z Terminatorem. Były nie tylko pouczające i ciekawe, ale i lekko straszne (bo to w końcu wroga maszyna, która w każdej chwili może go zabić), a mimo to w pewnym momencie czułam jakby mimo wszystko tworzyła się między nimi nić porozumienia.
Trochę zawiódł mnie fakt, że nie mieliśmy żadnej wiedzy na temat tego co działo się w Forcie Góra, a to dlatego, że w Skynet całą swoją uwagę skupiamy na tym co dzieję się z Jessym.
Zastanawiająca jest również bierność Skynetu. Mieli takie technologie, które pozwalały na usunięcie reszty ludzkiego społeczeństwa, a mimo to nie robili tego. Technologie, które zostały przedstawione budziły lęk, przerażenie, ciekawość i niedowierzanie. Trzeba przyznać, że jest to zastanawiające i rozbudza chęć czytelnika na poznanie dalszych losów bohaterów Skynet-u.

Podsumowując: Skynet Armia Cieni to bardzo ciekawa historia przedstawiająca uniwersum Terminatora. Pozwala nam zobaczyć i poczuć wszystko to, co wiąże się ze światem, w którym ludzie walczą o to co dla nas jest normalne. O to, co wydaje się nam „nasze” i do czego według nas mamy „prawo".
Przerażające jest to, że my sami dążymy do tego by wszelkie technologiczne cacuszka wyręczały nas w jak największej ilości zadań. By nas zastępowały... A czy to nie to właśnie doprowadziło do przejęcia kontroli nad światem przez maszyny?


Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
0 0
Dodał:
Dodano: 03 VII 2017 (ponad 7 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 264
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Sabina
Wiek: 26 lat
Z nami od: 08 III 2017

Recenzowana książka

Skynet: Armia cieni



„Skynet armia cieni” Caesara Starlinga to powieść science fiction. Akcja książki rozgrywa się w schyłkowej fazie wojny toczącej się pomiędzy ludźmi a maszynami tworzącymi zbiorową, cyfrową świadomość określoną mianem SKYNET. Wydarzenia przedstawione w opowieści poznajemy śledząc przygody głównego bohatera Jessego Scotta, który będąc szeregowym żołnierzem bierze udział w złożonej operacji wojskowe...

Ocena czytelników: 4 (głosów: 1)
Autor recenzji ocenił książkę na: 4.0