Nie poznaliśmy jeszcze wszystkich tajemnic natury, chociaż wierzymy, że ją sobie podporządkowaliśmy. Od czau do czasu dostajemy ostrzeżenie z jej strony, najczęściej jest ono ignorowane, aż nastąpi kryzys, wtedy przypominamy sobie, że jeszcze wiele musimy się jeszcze nauczyć o otaczającym nas świecie. Niestety jest to też okazja by wykorzystać nową wiedzę niekoniecznie w słusznych celach, a od tego już krok do katastrofy.
To miało być proste zadanie tylko dlaczego zwrócono się z nim do Tuckera Wayne`a? Sigma Force nie skierowałoby prośby do niego gdyby chodziło o błahą sprawą. Zresztą formacja ta angażuje się tylko wtedy gdy zagrożone jest bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, więc i teraz musi być coś na rzeczy. Tucker mógłby odmówić,jest przecież wolnym strzelcem i od niego zależy jakie zlecenie przyjmie a jakie odrzuci. Ale Painterowi Crowe trudno odmówić, jego argumenty zawsze trafiają w sedno problemu, zresztą Wayne wraz ze swym czworonożnym partnerem Kainem w tym przypadku może bez trudu od razu przystąpić do działania. Misja ma polegać na wydostaniu pewnego naukowca z Rosji, jedynie tyle lub aż tyle. Oczywiście oficjalne drogi nie wchodzą w rachubę, wszystko musi zostać załatwione szybko i bez jakiekolwiek rozgłosu, co jak się okazuje nie będzie tak łatwe jak wydawałoby się. Profesor Bukołow od początku ma swoje zdanie w temacie wyjazdu i sprawia Wayne`owi trochę kłopotów, lecz od czego doświadczenie wojskowe w najbardziej zapalnych punktach świata? Podróż bardzo szybko przeradza się w ucieczkę, a ci którzy depczą im po piętach nie przebierają w środkach i mają jeden cel - zatrzymać naukowca w granicach rosyjskiego imperium. Dlaczego tak im zależy na nim, że nie wahają nawet zabić? Wszystko zaczęło się u zarania życia na ziemi, a teraz może okazać się prawdziwą bombą z opóźnionym zapłonem. Bukołow jest jak na razie jedyną osobą jaka jest w stanie opracować środek neutralizujący działanie LUCI, pierwotnej rośliny, będącej w stanie zniszczyć życie na Ziemi. Przez miliony lat była w ukryciu, teraz może zostać użyta jako broń i nie jest to teoria. Wydostanie profesora nie kończy pracy Tuckera i Kaina, wprost przeciwnie trzeba jeszcze odnaleźć to co jest w stanie unicestwić świat i nie dopuścić by wpadła w niepowołane ręce. Szkopuł w tym, iż LUCA najprawdopodobniej znajduje się w Afryce, dokładniej rzecz biorąc w miejscu nie do końca znanym, ale na terenie gdzie nie jest bezpiecznie.
Kain i Wayne od lat narażają siebie by chronić innych, tym razem stawka jest niebagatelna. Wystarczy jeden nieostrożny krok i wszystkich czeka zagłada, nikt nie zdoła uratować się.
James Rollins jest mistrzem w tworzeniu historii, w której nie brak wartkiej akcji, zagadek i sensacyjnego motywu. Nie inaczej jest w przypadku "Wyłącznika awaryjnego", napisanego w współpracy z Grantem Blackwoodem. Książka ta jest premierą nowego cyklu w jakim główną rolę odgrywa niecodzienna para bohaterów - były żołnierz i jego najwierniejszy przyjaciel - Kain, owczarek belgijski. Obaj autorzy dołożyli starań nie tylko by powieść była spójna, lecz także niezwykle sprawnie powiązali fakty naukowe i historyczne z fikcją. James Rollins przyzwyczaił już czytelników, że poszczególne wątki oparte są na realnych informacjach, a w połączeniu z jego inwencją dają intrygującą oraz obfitującą w niespodzany rozwój wydarzeń powieść. W przypadku "Wyłącznika awaryjnego" jest nie inaczej, każdy rozdział przynosi nową dawkę akcji i pytań, a odpowiedzi na nie czasem jest więcej niż jedna. Nowa seria zapowiada się interesująco i to nie tylko ze względu na to, iż duet pisarski Rollins-Blackwood już w pierwszej części dał się poznać z intrygujących pomysłów na fabułę, ale również, że główne postacie tworzą nie tak często spotykany tandem przyjaciół, dodatkowo połączonych skomplikowaną więzią wojennych weteranów.