Czasem człowiek musi pójść na ustępstwo, nie od swoich zasad, ale od głosu intuicji. Niestety niezależność ma swoją cenę i trzeba niekiedy zrobić coś by dalej móc się nią cieszyć. Jak się ma szczęście to szybko wraca się na dobrze znaną ścieżkę i to bez uszczerbku, lecz nie zawsze bywa tak prosto. Pomaganie innym nie jest łatwą pracą i wiąże się z dużym ryzykiem, zwłaszcza gdy ma się do czynienia z sławą i blichtrem.
Hollywood rządzi się swoimi prawami, podlega im każdy w fabryce snów, zwłaszcza ci okupujący górne "półki" muszą uważać by z niej nie zostać zrzuconym. Nowa sprawa, którą ma zająć się Travis McGee, związana jest właśnie ze światem filmowym, a dokładniej rzecz biorąc z pewną sławną aktorką. Chwila, no raczej więcej, zapomnienia i pozycja gwiazdy może być zagrożona. Jakiś czas temu Lysa Dean odłożyła na bok surowy, hollywoodzki, kodeks i po prostu zrobiła to na co miała ochotę. Nie wzięła oczywiście pod uwagę, że nawet najbardziej ustronne miejsca mogą zainteresować kogoś niepowołanego, od tego już krok by ujawnić coś co miało pozostać w ukryciu. W takim właśnie momencie niezbędna jest pomoc Travisa McGee, dyskretna i co najważniejsze skutecznie zażegnująca kłopoty. Sprawa wcale nie należy do kategorii wagi piórkowej, wręcz przeciwnie niepowodzenie oznacza zniszczenie reputacji i kariery Lysy Dean oraz widoków na piąte małżeństwo. Wyzwanie spore, ale McGee nie z takimi sprawami sobie radził, kto jak nie on wytropi szantażystę i skutecznie załatwi problem? Gdyby tylko wszystko było takie nieskomplikowane, lecz nie jest, no i ten cień przeczucia, iż czeka Travisa o wiele więcej niż się spodziewa. Szybko okazuje się, że intuicja dobrze mu podpowiadała, ale pierwsza niespodzianka nie jest taka zła, Dana Holtzer to kompetentna asystentka i mało ją zdziwi, tak samo jak jej nowego, tymczasowego, szefa. Zresztą najważniejsze jest odzyskanie kompromitujących fotografii nim dostaną się w niepowołane ręce. Wystarczy tylko znaleźć ich autora, potem będzie z górki, przynajmniej taki jest plan A. Problem jednak w tym, iż wcale nie tak prosto odkryć jego tożsamość, zresztą czy ona nie wyjaśni wszystko? Przed McGee dość kręta droga do wyjaśnienia wszystkich znaków zapytania i co najgorsze krwawa ...
Niekiedy sprawy rozwijają się w niepożądanym kierunku i wbrew sobie człowiek podąża drogą na jaką w innych okolicznościach by nawet nie spojrzał. Ale uczciwość i chęć dotrzymania umowy nie pozwalają mu na wycofanie się, Travis nie jest aż tak dobroduszny i naiwny jak może się wydawać. Niektórzy przekonają się o tym kiedy nie spodziewają się tego.
Leniwa wakacyjna atmosfera na początku książki to jedynie pozory, bo kryjąca się za nimi historia jest rasowym kryminałem w klimacie jego złotej ery. John D. MacDonald w Polsce nie jest tak znany jak w Stanach Zjednoczonych, jednak "Przebiegła i ruda" jest wspaniałą forpocztą dla twórczości tego autora, a fakt, że Stephen King i Lee Child należą do grona czytelników pisarza to dodatkowy bonus. Jednak siła tego tytułu kryje się w fabule, przemyślanej i oddanej bardzo lekkim piórem, ma ona w sobie także humor sytuacyjny wpleciony w sensacyjny motyw. Główny bohater bez trudu na swych barkach dźwiga prawie całą odpowiedzialność za przebieg akcji i czyni to w sposób niewymuszony, w starym dobrym stylu. John D. MacDonald jest twórcą ponadczasowym, postacie które stworzył, tak samo jak powieści wciąż zachwycają, w końcu outsider, kierujący się zasadami spoza głównego nurtu, lekko cyniczny, ale ratujący damy,i nie tylko, w potrzebie nie starzeje się nigdy. "Przebiegła i ruda" wciąga niesamowicie i kolejna porcja perypetii w takim style byłaby więcej niż mile widziana.