Jest do druga książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać (po "Klubie Dumas") i tak samo jak poprzednia otrzymuje ona u mnie 4/6.
Opis książki głosi:
"Ktoś popełnił morderstwo w 1472 roku. Klucz do zagadki tkwi wśród figur przedstawionych na flamandzkim obrazie “Partia szachów” mistrza Pietera van Huys. Ktoś popełnił morderstwo w 1991 roku. Kluczem do zagadki jest ta sama partia szachów, którą tajemniczy zabójca rozgrywa dalej pięćset lat później. Obydwie zagadki chce rozwiązać Julia, młoda konserwatorka sztuki. Musi je rozwiązać, jeśli sama chce przeżyć, bo giną osoby z jej otoczenia."
Początek trochę mnie zniechęcił – czy to językiem (tłumaczenie czy oryginał?), czy różnymi wtrętami – przemyśleniami, które niczemu nie służyły. Potem było lepiej – zaczęła mnie wciągać tajemnica obrazu, śledztwo, jakie w sprawie jej rozwiązania prowadziła Julia wraz z przyjaciółmi. Lubię książki, których akcja toczy się "dookoła" dzieła sztuki. Jednakże tutaj to dzieło jakby się rozmyło w samej akcji kryminalnej, jego tajemnica została rozwiązana błyskwicznie i poszła praktycznie w zapomnienie. Bo oto ktoś kontynuuje partię szachów rozpoczętą na obrazie. Tyle, że pionkami są ludzie… Akcja przenosi się więc na pole rozgrywek szachowych i szukania podejrzanej osoby. I to znowu zrobiło się dla mnie trochę bardziej nudne, bo niestety nie gram w szachy, więc sporo tych wyjaśnień jakoś mnie nie zafascynowało
No, ale to moja wina, bo byłam świadoma, jaką książkę biorę do ręki, więc kończę marudzenie.
W trakcie czytania czułam się więc jak na fali – raz w górę, raz w dół. Raz ciekawie, raz średnio. Do tego dochodzą niepotrzebne nieraz (moim zdaniem) przemyślenia i opisy, które niczego w akcji nie zmieniają i niczemu nie służą. No i język czasami był, hm… dziwny, zarówno słownictwo, jak i styl.
Sumując – książka jednak jest całkiem ciekawa, zakończenie niezłe, wielbicielom kryminałów powinna się podobać
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu -
http://ksiazkowo.wordpress.com/2009/10/28/szachownica-flaman...]