Każdy z nas dąży do tego by być w życiu szczęśliwym. Uparcie walczymy z problemami i własnymi słabościami, po to by z uśmiechem iść podbijać świat. Brytyjska dziennikarka, Helen Russell, otrzymała szansę spędzenia roku w duńskim miasteczku. Postanowiła sprawdzić ile prawdy jest w tym, że Dania uznawana jest za najszczęśliwszy kraj na świecie.
"Życie po duńsku" podzielony jest na rozdziały zatytułowane poszczególnymi miesiącami. W każdym z nich Russell skupia się i analizuje szczęście pod innym zagadnieniem. Sprawdza jak Duńczycy radzą sobie z chorobami, dlaczego tak często się rozwodzą i czemu chętnie uczestniczą w zajęciach popołudniowych. Swoich rozmówców prosi o ocenienie w skali 1-10, jak bardzo są w życiu szczęśliwi.
Pierwszą rzeczą, która czytelnikowi rzuca się w oczy jest niezwykle szczegółowo opisana duńska codzienność. Autorka skupia się na niemal każdym ważnym aspekcie życia. Nie opisuje tylko dlaczego Duńczycy są szczęśliwi, ale też zwraca uwagę na to, co ich gryzie, niepokoi i denerwuje. Pokazuje, na co obcokrajowcy powinni zwrócić uwagę przyjeżdżając do tego kraju oraz jakich zaskakujących przepisów prawa przestrzegać. Daje nam to szeroki obraz, a być może także częściową odpowiedź na to jaka jest Dania.
Kolejnym atutem reportażu jest jego język - prosty i przyjemny w odbiorze. Russell mocno ujawnia się w swoim tekście, opisuje swoje codzienne przeżycia, pomyłki i rozczarowania. Dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami, nadziejami, marzeniami. Przy tym często robi to w sposób przepełniony humorem. Nie sposób się nie uśmiechnąć przy jej próbach nauki języka duńskiego, czy też słabości do snegli.
Jak wcześniej wspomniałam "Życie po duńsku" jest zapisem przeżyć Helen Russell, która wraz z mężem przeniosła się na 12 miesięcy do Danii, ale nie tylko. Autorka wykonuje kawał dobrej, dziennikarskiej roboty - cytuje dane statystyczne, rozmawia z ekspertami, odnosi się do innych publikacji. Można więc bez najmniejszych przeszkód stwierdzić, że mamy do czynienia z solidnym, rzetelnym zapisem. Mimo, iż przez pryzmat Russell, to jednak obyło się bez tuszowania i przemilczania faktów.
Nie jest to jednak koniec zalet publikacji. Poznawanie tajników hygge i szczęśliwości Duńczyków przyczyniło się do powstania skromnej listy rad. Dekalog stanowi swego rodzaju poradnik, którym czytelnicy mogą się kierować, aby poprawić swoje samopoczucie i zadowolenie z życia. Okazuje się, że szczęście jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko chcieć.
Podsumowując, "Życie po duńsku" to zdecydowanie pozycja dla tych, których interesuje sztuka hygge, ale również i dla tych, którzy po prostu są ciekawi, jak żyje się w Danii. Żałuję tylko jednego - że mimo swoich 304 stron książka wydała mi się zdecydowanie za krótka. Z chęcią przeczytałabym więcej. Polecam!
Więcej na:
https://zaczytana28.wordpress.com/