Finn pochodzi z rodziny Łowców Legend. Do zawodu szkoli go ojciec. Nie jest to jednak łatwe – chłopak nie bardzo radzi sobie z łapaniem Legend, robi więcej szkód niż pożytku. Legendy to potwory, które nawiedzają ludzki świat i robią w nim niezłe zamieszanie. Celem Łowców jest ich unicestwienie. Na całym świecie Legendy już prawie przestały się pojawiać. Coś jednak ciągnie je do Darkmord. Jaki jest powód ich wizyt? Czy Finn w końcu załapie, o co chodzi w byciu Łowcą Legend?
Miasteczko Darkmord Shane’a Hegarty’ego to pierwszy tom cyklu Darkmouth. Głównym bohaterem powieści jest nastoletni Finn, który przechodzi szkolenie na Łowcę Legend. Chłopak jednak nie nadaje się do tego zawodu – złapanie nawet najmniejsze Legendy jest dla niego niemożliwe. Nie ma jednak wyjścia – w jego rodzinie od wieków szkolono się na Łowców, a teraz, gdy jego ojciec ma wyjechać, tylko Finn będzie strzegł miasteczka przed potworami. Finn nie jest typowym bohaterem. Właściwie wcale nie jest bohaterem. Nie jest okrutny, raczej niepewny siebie i wcale nie jest przekonany, czy chce zostać Łowcą Legend. W szkole się z niego nabijają, ale chłopak nie umie się poddać. Ćwiczy z ojcem, czyta, uzupełnia wiedzę, ale myśli też o tym, jak to by było być kimś innym niż Łowcą.
Głównym tematem nie jest jednak trening Finna, choć i on zajmuje tu wiele miejsca. Ważniejsze jest to, że Legendy ciągle przedostają się do Darkmord. Dlaczego? Czego tu szukają, skoro w innych miastach odpuściły? Finn i jego ojciec ciągle mają pełne ręce roboty. Na dodatek jedna z Legend pozostawia po sobie coś dziwnego, co należy zbadać. A kolejne portale się otwierają. Czy Darkmord czeka najazd potworów?
Świat stworzony przez autora jest ciekawy i przemyślany. Z jednej strony pokazano nam dość znane z popkultury stwory jak Minotaur czy bazyliszek, a z drugiej uzupełniono je o całkiem nowe stworzenia jak hobgoblin. Pomysł na zawód Łowcy i na szkolenie młodszego członka rodziny też jest interesujący. Miasteczko, w którym żyje Finn, nie jest zwykłą mieściną. Tu ludzi nękają Legendy, lecz to Łowcy są dla mieszkańców problemem – to przez nich bowiem i ich działania powstają dziury w drogach i wgniecenia na samochodach. To naprawdę świetnie przemyślana kwestia pojawiająca się w powieści.
Tekst uzupełniają ilustracje. Wśród nich znajdziemy zarówno pojedyncze istoty, jak i całe sceny przedstawiające konkretne wydarzenie. Dodatkowo mamy też coś na kształt kart z podręcznika Łowcy, które pojawiają się co jakiś czas. Z nich więcej dowiemy się o zawodzie Łowcy, samych Legendach i innych sprawach. Wygląda to bardzo ładnie i jest naprawdę świetnym pomysłem na urozmaicenie treści.
W książce nie brakuje zaskoczeń i momentów grozy. Są bitwy, intrygi i zdrady, tajemnice i niebezpieczeństwo. Od pierwszej strony czytelnik zostaje wrzucony do całkiem nowego świata i stopiono zaczyna odkrywać, na czym polega jego odmienność. Pomysł na fabułę jest ciekawy, a zakończenie sprawia, że nie można doczekać się kolejnego tomu. Myślę, że to powieść doskonała dla młodych fanów fantastyki. Jeśli wasze dzieci lub młodsze rodzeństwo uwielbia czytać książki z wątkiem fantastycznym, możecie im polecić Miasteczko Darkmord.