Dzięki Wydawnictwu Smak Słowa, na nasze półki trafił debiut Jørna Lier Horsta, „Kluczowy Świadek” (oryg. Nokkelvitnet). Książka ta otwiera cykl o Williamie Wistingu. Trzeba przyznać, że właśnie dzięki tej postaci autor stał się popularny. Obecnie jest jednym z najpoczytniejszych pisarzy norweskich. Jørn Lier Horst to norweski pisarz i dramaturg. Pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold, obecnie zajmuje się pisaniem. Studiował kryminologię, filozofię i psychologię. Horst ma na swoim koncie dziewięć powieści, obecnie pracuje nad dziesiątą. Pierwsza z nich ukazała się w 2004 roku. Bohaterem tej książki jest William Wisting, policjant pracujący w Larviku.
Funkcjonariusze, znajdują martwego Prebena Pramma. Na pierwszy rzut oka widać, że od dłuższego czasu leży martwy. Liczne ślady po przypalaniu i brak opuszków palców u denata wskazują, że związano go, rozebrano i okrutnie torturowano. Jego dom został wywrócony do góry nogami, lecz zabójcy nie znaleźli tego, czego szukali. Pramm był samotnym, starszym człowiekiem, który nie miał przyjaciół. Nie utrzymywał również kontaktu z rodziną. Trudno stwierdzić, komu nacisnął na odcisk. Wkrótce okazuje się, że zamordowany mężczyzna lubił podglądać inne osoby. Dowodem na to są zdjęcia, które policja znajduje w domu zamordowanego. Krąg osób podejrzanych dosyć szybko się powiększa.
William Wisting jest policjantem norweskiej policji. Człowiekiem wyjątkowym i wzbudzającym zainteresowanie mediów. Mężczyznę cechuje doskonała intuicja. W „Kluczowym Świadku” będzie musiał zmierzyć się z wyrachowanym i okrutnym mordercą. Co jeszcze cechuje książkę? Dobrze przemyślana fabuła, napięcie i język. To świetna pozycja, nie tylko dla fanów norweskich kryminałów. Prawdą jest, że nie jest to rewolucyjna pozycja, ani taka, która zapadnie nam na wieki w pamięci, ale dzięki swoim walorom ma prawo satysfakcjonować nie jednego czytelnika.
„Świadek koronny" to kryminał przeznaczony dla czytelników, którym nie przeszkadza powolna akcja i mozolne, pełne szczegółów śledztwo prowadzące do zaskakującego zakończenia. Nie jest to powieść pełna niespodziewanych zwrotów akcji i mrożących krew w żyłach wydarzeń. Jeśli więc nastawiacie się na tego typu wrażenia, no cóż może Was spotkać rozczarowanie, bowiem Jørn Lier Horst dozuje napięcie w małych dawkach. Co wywołuje poczucie swego rodzaju marazmu. Mnie takie poprowadzenie akcji pozwoliło na szczegółowe analizowanie wszelkich śladów, jakie podsuwał mi autor. Śladów, które zmyliły moją czujność. Przyznam, że pod koniec lektury byłam pewna na prawie sto procent, kim jest morderca, gdyż wszelkie wskazówki na to wskazywały. Autor wyprowadził mnie w pole i przedstawił całkowicie inny scenariusz.
Książka Horsta zaskakuje zakończeniem. Brak w niej drastycznych scen, co mnie osobiście nie przeszkadzało, ale przydałyby się jakieś „smaczki”. Norweg nie cacka się ze swymi bohaterami. Jego kryminał to świetna rozrywkowa literatura, którą można pochłonąć z weekend. Jest tajemnica, jest morderstwo, niebezpieczne śledztwo i wyścig z czasem. Czyli wszystko to, za co kochamy ten gatunek. Cieszę się, że miałam możliwość obcowania z jego twórczością. Przede mną kolejne książki autora, po które sięgnę z ciekawością.