Długo wyczekiwany trzeci tom bestselerowego „Czasu żniw”, już niebawem trafi do księgarń i ośmielę się stwierdzić, iż ponownie autorka zachwyci czytelników.
Paige Mahoney w swoim dziewiętnastoletnim życiu przeszła zbyt wiele, ale los nie jest dla niej łaskawy. Z krwawych i bezwzględnych walk, to właśnie ona wyszła zwycięsko i teraz pełni funkcję Zwierzchniczki. Pragnie ocalić londyńskich jasnowidzów, jednak nie jest to łatwe zadanie, tym bardziej, że Paige ma wielu wrogów, a i w szeregach poddanych nie cieszy się całkowitym poparciem. Sytuacja staję się jeszcze bardziej dramatyczna, kiedy plany wprowadzenia Tarczy Czuciowej, zaczynają stanowić realne zagrożenie, a jasnowidze już nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie.
„Pieśń jutra” to trzecia część wyśmienitej serii. Jeśli nie znacie twórczości autorki, to polecam najpierw sięgnąć po pierwsze dwa tomy. Jest to wielowątkowy cykl, którego akcja osadzona jest w przyszłości, gdzie świat jest pełen jasnowidzów, eterycznych istot i tajemniczych Refaitów. „Czas żniw” czytałam ponad dwa lata temu, „Zakon Mimów” niewiele później. Z główną bohaterką nawiązałam więź, która przetrwała i z tego powodu bardzo się ucieszyłam. Pomimo mojej fascynacji tą serią, szybko i dogłębnie przestudiowałam słowniczek, w który wyposażona jest powieść, by przypomnieć sobie podstawowe nazwy i nowe słowa. Jest to ogromne ułatwienie, dzięki któremu bez problemu wczułam się w lekturę.
Paige Mahonej przeszła wiele, a zważywszy na fakt, że wcale dużo czasu nie upłynęło od wydarzeń z pierwszej części, mówi sam za siebie. Bardzo dużo się dzieję, co sprawia, że lektura jest zajmującym i emocjonującym doświadczeniem. Bohaterka jest nieprzeciętną postacią. Posiada unikalny dar. Jest „bladą śniącą” i potrafi włamać się do ludzkiego umysły, a senne krajobrazy nie stanowią dla niej tajemnicy. Postać niezwykle dynamiczna, ewoluuje na oczach czytelnika. Z młodziutkiej dziewczyny, szukającej akceptacji i ślepo zapatrzonej w swojego mim-lorda, staję się kobietą twardą, potrafiącą podejmować trudne decyzję. Pomimo swojej przemiany, autorka nie zrobiła z niej niepokonanej Zwierzchniczki. Paige nadal popełnia błędy i niejednokrotnie ponosi porażki, lecz walczy o życie jasnowidzów i jej determinacja jest godna podziwu.
W tym tomie niektórzy bohaterowie zostają zepchnięci na dalszy plan, by inni, równie ciekawi, mogli pokazać swoje oblicze. Na pewno zastanawiacie się, co się stało z Naczelnikiem, więc on nadal jest, nadal zachwyca i momentami denerwuje. Wątek miłosny nieustannie zaprzątał moje myśli. Paige i Naczelnik odkąd się poznali, mieli więcej upadków niż wzlotów, niemniej jednak, ich relacja jest burzliwa i ma przebłyski czułości i oddania, co wielokrotnie przeżywałam. Jest to wątek, który mną całkowicie zawładnął, co nawet mnie zaskoczyło, bo jest on naprawdę mało istotny. Z całą pewnością nie jest to romans. Seria „Czas żniw” jest fantastyką w najczystszej postaci i powinna spodobać się wszystkim koneserom tego gatunku, a fani „Szklanego tronu” znajdą kolejną perełkę, w której będą mogli się zaczytywać.
Zawrotna akcja jest usiana spektakularnymi walkami, oraz emocjonującymi rozgrywkami politycznymi. Dużo korupcji, zdrad i gierek, nie pozwolą się nudzić nikomu. Paige pod naporem presji ze strony społeczeństwa jasnowidzów, podejmuję brawurowe i często nieprzemyślane decyzję, a konsekwencję można analizować godzinami.
Seria nadal trzyma poziom, a zakończenie dobrze rokuję na przyszłość. Dopiero skończyłam „Pieśń jutra”, a jestem nadal nienasycona i pragnę więcej! Wielowątkowa i napisana z wielkim rozmachem powieść, nie tylko dla młodzieży, a wszystkich fascynatów fantastki, którzy szukają przede wszystkim nieprzeciętnej lektury i mocnych wrażeń. 5+/6