Pierwsze strony niestety nie zachwyciły mnie. Historia trochę się wlekła i nawet wypadek nie był przełomowym momentem. Czytałam po kilka stron i odkładałam lekturę na bok. Tak w kółko. Nie lubię zostawiać niedokończonych książek więc starałam się choć na chwile zajrzeć do lektury. Pewnie czytałabym ją z miesiąc i dokończyć bym nie mogła ale z racji tego iż mój laptop odmówił posłuszeństwa i udał się na dłuższą wizytę do lekarza (czyt. informatyk) miałam więcej wolnego czasu więc przysiadłam do książki. Ciepła herbatka, śpiące dziecko i cisza w domu były wprost idealne do pochłonięcia ,, Emily i Einsteina". No i dobrnełam... do tego cudownego momentu, w którym akcja zaczęła mnie pochłaniać. Moment, w którym Einstein zostaje adoptowany jest początkiem naprawdę ciekawej historii. Do tego poznanie Maxa i domagający się mieszkania teściowie również dolewają oliwy do ognia w całej tej sytuacji, w której znalazła się biedna Emily. Mało tego znalezione pamiętniki Sandy'ego doprowadzają kobietę do rozpaczy i to pierwszy raz od śmierci jej męża. Silna i opanowana Emily jest w rozsypce gdy dowiaduje się, że jej małżeńska sielanka była fikcją. Świat, który znała wali jej się i jakby tego było mało nawet w pracy nie ma spokoju. Z pomocą przychodzi jej Einstein... a przynajmniej powinien dla dobra swojego i Emily. Czy uda mu się ją ocalić ? Czy Emily zwycięży walkę z teściową o mieszkanie w Dakocie ? Co wyniknie z znajomości z Maxem ? recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
00
Dodał:WorlbySabina Dodano:12 III 2017 (ponad 8 lat temu) Komentarzy: 0 Odsłon: 111
Wystarczył jeden wieczór, by życie Emily Barlow, odnoszącej sukcesy redaktorki w wydawnictwie Caldecote Press, legło w gruzach. W śnieżną, lutową noc Emily dowiaduje się, że jej mąż, Alexander 'Sandy' Portman, zginął w wypadku. Wkrótce potem kobieta odkrywa bolesną prawdę o licznych romansach Sandy'ego. Jakby tego było mało, w Caldecote Press na stanowisku kierownika pojawia się chłodna, apodyktyc...