Wyobraźcie sobie odważnego księcia na białym rumaku, który przybywa, by ocalić bezbronną księżniczkę więzioną przez krwiożerczego smoka. Macie przed sobą ten obrazek? Tak? To teraz przewróćcie go do góry nogami. Macie teraz przed oczami... „Błękitny Księżyc”.
Gdy streszczałem kilkoma słowami koledze, o czym jest ta powieść, zaczął kojarzyć ją ze „Shrekiem”. Czy naprawdę można śmiało porównywać tę książkę z filmami o zielonym Ogrze? Hm...
Dawno, dawno temu...
Władca Leśnego Królestwa miał dwóch synów – Haralda i Ruperta. Gdy jego pierworodny, Harald, okazał się w pełni zdolny (czyt. zdrowy i poczytalny) do odziedziczenia tronu, młodszy syn stał się piątym kołem u wozu. Król John wysłał Ruperta na samotną wyprawę z misją znalezienia i zgładzenia smoka (o ile jeszcze jakieś istnieją...). Inaczej mówiąc, wymyślił niezły sposób, żeby się go pozbyć. Pokorny młodzieniec wsiada na swego jednorożca i wyrusza w niezapomnianą podróż, mając świadomość, że został spisany na straty. Tymczasem prawdziwe zło zbiera siły i czeka na odpowiedni moment, aby uderzyć...
KSIĄŻĘ (patrz: t.1) wyruszył, by sprowadzić ARCYMAGA i ślad po nim zaginął. KSIĘŻNICZKA (patrz: KOBIETA) odkrywa, że STARSZY BRAT KSIĘCIA wcale nie jest takim nadętym bucem, za jakiego go miała. Wielmożowie knują za plecami KRÓLA, chcąc go obalić i osadzić na tronie jego starszego syna właśnie. A ten nie mówi "nie"!
BŁĘKITNY SŁOWNICZEK:
ARCYMAG - istota parająca się magią, szansa na uratowanie kr...