Internet to prawdziwa sieć i wcale nie tak rzadko wpadają w nią ludzie, w realnym świecie nie umiejący znaleźć miejsca dla siebie. Wystarczy bardzo niewiele by dać się złapać na słowa bez pokrycia i idee wydające się być wprost stworzonymi dla nas. Czy można być pewnym, że osoby poznane w wirtualnym środowisku są tym kim za kogo się podają? W końcu nawet przy spotkaniu twarzą w twarz nie mamy gwarancji co do tożsamości i intencji, więc czy zaufanie komuś kogo znamy tylko z nicka czy też avataru jest rozsądne?
Tess chce popełnić samobójstwo, Leila ma pomóc w utrzymywaniu pozorów, że ta pierwsza wciąż żyje. Wydaje się, iż jedno z drugim pozostaje w sprzeczności? Może i tak, lecz przyszła samobójczyni nie chce ranić swoich bliskich, ale też nie zamierza dalej żyć. Kilka miesięcy, tyle Leila ma wcielać się w Tess, oczywiście jedynie w internecie, bo tam najszybciej da się zauważyć czyjąś nieobecność. Brzmi to makabrycznie, lecz i po części wydaje się dobrze umotywowane, w końcu dlaczego ktoś nie może wybrać śmierci zamiast dalszej egzystencji. Nikomu nie stanie się krzywda, wszyscy będą zadowoleni, obędzie się bez rozpaczy i bólu ze strony rodziny. Adrian zaproponował tę misję Leili nieprzypadkowo, zabłysnęła ona na jego portalu internetowym podczas prowadzonych dyskusji filozoficznych. Dziewczyna na dodatek zna się na komputerach i prośba Tess nie zostaje przez nią od razu odrzucona. To jedynie pomoc w utrzymaniu złudzeń nic ponad to. Ale rzeczywistość okazuje się "trochę" inna, życie Tess dla niej samej nie stanowi zbyt wielkiej wartości, a jak oceni je Leila? No i jaka jest rola Adriana w tej grze?
Granica pomiędzy podtrzymaniem pozorów i kradzieżą tożsamości czasem jest bardzo cienka i wystarczy chwila by ją przekroczyć. Potem już coraz łatwiej o usprawiedliwienie swych działań w imię wyższych celów i coraz głębsze brnięcie w cudze życie.
Nasza rzeczywistość staje się coraz bardziej skomplikowana, rzeczywiste znajomości spychane są na dalszy plan, a coraz bardziej liczą się te mające nie tylko swe źródło w internecie, lecz także jedynie w niej kontynuowane. Łatwo dać się oszukać pozorom i równie prosto zwieść kogoś, nie trzeba dużo by stać się ofiarą lub by ją wybrać i złapać. Ktoś powie, że za naiwność płaci się, jednak świat wirtualny to jakby nie było sieć i główna bohaterka "Najpierw mnie pocałuj" poznaje jej jaśniejsze oraz mroczniejsze strony, z naciskiem na te drugie. Wydawałoby się, że przecież nic nie powinno ją zaskoczyć,bo od samego początku była w centrum wydarzeń, ale czy na pewno? Historię Leili poznajemy dzień po dniu, widzimy jej emocje, poznajemy myśli, zauważamy rozterki i przede wszystkim coś jeszcze - samotność i wyobcowanie. Czy taką osobę trudno jest zmanipulować? Zmusić do czegoś lub raczej pokierować? Co z wolnym wyborem i rozsądkiem? Lottie Moggach nie gra na współczuciu czy też litości, w zamian za to wprowadza czytelnika do życia młodej kobiety i odkrywa to czego ona sama nie jest świadoma. "Najpierw mnie pocałuj" to doskonały thriller, w którym to co najważniejsze rozgrywa się na poziomie psychiki postaci, jest ona siłą napędową fabuły, w niej się wszystko zaczyna i kończy, cała reszta to pochodna. Autorka przeplata dwa plany czasowe, co daje iluzję czytającym, że dalszy ciąg będzie im znany, ale to jedynie iluzja, kryjąca skomplikowaną rozgrywkę i przede wszystkim młodą kobietę wciągniętą w pułapkę. Porusza także kwestię tożsamości człowieka i jak łatwo się pod nią podszyć lub zastąpić bez wzbudzania czyichkolwiek podejrzeń. Czy często lub kiedykolwiek zastanawiamy się kto rzeczywiście odpowiada nam na portalach społecznościowych lub na nasze e-maile? Wydaje się nam, iż żyjemy bardzo blisko siebie, bo mamy kontakt z naszymi bliskimi oraz znajomymi o każdej porze dnia i nocy, jeżeli tylko jest połączenie internetowe. Ale jak jest naprawdę? Pozory dostępności wiedzy sprawiają, że usypiamy naszą czujność i zadowalamy się fikcyjnym poczuciem bezpieczeństwa. Pozostaje jeszcze kwestia poczucia, że wirtualne otoczenie może zastąpić realny świat i chociaż od razu stwierdzamy, ze nas to nie dotyczy, to ile razy odkładaliśmy na bok inne sprawy, gdyż pochłonęła nas sieć?