Każdy kto sięgnie po książkę
Osaczenie przeczyta, że to pierwsza część trylogii Carla Frode Tillera traktująca o mężczyźnie, który stracił pamięć. Jego lekarze zdecydowali się na eksperyment mający na celu pomóc pacjentowi odzyskać wspomnienia. Umieszczają w gazecie zdjęcie Davida z prośbą o kontakt każdego, kto może pomóc w odzyskaniu pamięci.
Dzięki temu poznajemy trójkę bohaterów - związanych w jakiś sposób z Davidem, którzy z różnych powodów znaleźli się na życiowym zakręcie.
Spotykamy Jona - mężczyznę, który od najwcześniejszych lat boryka się z depresją i brakiem pewności siebie, tkwiącym w toksycznych relacjach z matką i bratem; Arvida - ojczyma Davida - umierającego na nowotwór byłego pastora - oraz Silje - niespełnioną artystkę, znajdującą się w małżeńskim kryzysie.
Wszyscy troje za radą psychologów kierują do Davida listy, w których opowiadają o różnych aspektach przeszłości mężczyzny.
Przyznam się, że mam mieszane odczucia względem tej książki. Mieszają się tu style - wysoki, epistolarny ze stylem emocjonalnym. Zastanawiam się, czy to, co mnie tak uderza to głębia tej ksiązki - czy też wręcz przeciwnie - jej brak - chętnie podyskutuję na ten temat
Podoba mi się tło artystyczne powieści - ociera się o bliską mi literaturę beat generation i największych buntowników literatury - w tym Kerouaca. Poddaje w rozważania tezy największych filozofów, a wszystko to w oprawie muzyki, cierpienia, wątpliwości i emocji, przeżywanych na prowincjach Norwegii przez kilkoro młodych ludzi, których złączył los.
Książkę poleca sam Jo Nesbo, ja jeszcze muszę przemyśleć swoje zdanie na jej temat
Jednakże uważam, że powieść ta jest świetnym materiałem na sztukę sceniczną! Bardzo chętnie wybrałabym się na to do teatru