Niektóre książki są jak "jajko z niespodzianką". Zwodzą czytelnika tytułem i szatą graficzną, które w zestawieniu z opisem okładkowym pozwalają wysnuć wnioski, iż trzyma w rękach lekką, trochę banalną powieść idealną na relaks po ciężkim dniu. A kiedy zagłębia się w lekturze przekonuje się, że został narażony na emocje i wrażenia jakich się nie spodziewał. Tak właśnie jest z najnowszą powieścią debiutującej w 2011 roku polskiej pisarki - Monki B. Janowskiej.
„Połknąć żabę” to historia Pauliny Bożek – kobiety po czterdziestce, mającej na koncie dwa rozwody, wygraną walkę z rakiem i życiowe motto „Żadnych facetów”, które jest wypadkową przykrych, bolesnych, a nawet dramatycznych doświadczeń z mężczyznami. Jednak świadomie podjęta decyzja o samowystarczalności, w zdarzeniu z cieknącym kranem okazuje się pustym sloganem. I pewnie kobieta zdecydowałby się na wezwanie hydraulika, gdyby na jej progu nie pojawili się funkcjonariusze policji przynoszący hiobowe wieści o śmierci byłego współmałżonka – Grzegorza.
Prawdopodobnie Paulina przyjęłaby do wiadomości informacje o samobójstwie swojego ex, gdyby nie znała go tak dobrze, jak żona może poznać męża. Pan Bożek niewątpliwe był egoistą i zimnym draniem, ale kochał życie, więc jego destrukcyjne zachowanie mogło budzić pewne wątpliwości, ale pożegnalny list rozwiewał je wszystkie. Jednak to, co dla byłej współmałżonki jest oczywiste, dla śledczych nie zawsze musi stanowić poważny argument. A kiedy sprawa zostaje umorzona kobieta postanawia zrobić wszystko by udowodnić swoją tezę, ale czy rzeczywiście warto mieszać się w sprawy nieżyjącego męża i czy Paulina jest gotowa na niespodzianki jakie szykuje jej los?
„Połknąć żabę” to komedia kryminalna o nieszablonowej fabule, okraszona dobrym humorem, porywami serca, bliskimi kontaktami z policją i byłym mężem w tle. I choć największym atutem publikacji jest plejada postaci z charakterem, to trzeba przyznać pisarce, że dba o detale i wie jak mieszać składniki aby otrzymać spójną i wiarygodną całość. Monika B. Janowska posługuje się lekkim i bardzo przyjemnym w odbiorze stylem. Nie naszpikowała fabuły zbędnymi detalami i opisami. Za to nie szczędziła czytelnikowi komicznych zbiegów okoliczności, ciętych ripost oraz błyskotliwych i ironicznych przemyśleń bohaterki. Sama intryga została opracowana w sposób ciekawy, pozwalający na zwroty akcji i zaskakujący przebieg zdarzeń. Autorka szybko wciąga czytelnika w swoją grę, rozbudza jego zainteresowanie i dba by nie zabrakło mu atrakcji na każdym etapie lektury. I mimo że sama historia nie jest skomplikowana, to obcowanie z bohaterami i śledzenie ich perypetii dostarcza dużo przyjemności. Zaś samo zakończenie – mucha nie siada.
Śmierć męża i prywatne śledztwo pani Bożyk stają się motorem sprawczym przedstawionych wydarzań ale to obcowanie z bohaterką i obserwowanie jej poczynań dostarcza najwięcej wrażeń i emocji. Paulina niewątpliwie jest kobietą dojrzałą, po przejściach, a dzięki temu ma dystans do siebie oraz świata. Nie brakuje jej również odwagi, determinacji, ciętego języka i śmiałych przemyśleń. Ta kobieta wie czego chce i nie boi się po to sięgać. I choć bez problemu połknęłaby żabę, na wszelki wypadek wcześniej sprawdziłaby czy nie kryje się w niej książę, choćby na krótko.
W moim odczuciu „Połknąć żabę” to lekka i porywająca powieść, która nie tylko pozwala na oderwanie od rzeczywistości i przyjemny relaks, ale również jest ciekawym studium kobiecej natury. Ta publikacja to idealne antidotum na stres, które można dozować jak tabletkę, bądź połknąć w całości i wierzcie mi, nie grozi przedawkowaniem – bo zwiększona produkcja endorfin nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Polecam.