Scott Stambach znalazł skarb i postanowił go spożytkować, co było świetnym pomysłem. Wykorzystał znalezione w szpitalu w Mozyrzu na Białorusi zapiski i wydał je w formie książki. A całość czyta się genialnie!
Iwan, narrator i praktycznie autor książki, mieszka w szpitalu na Białorusi. Jest niepełnosprawny,nie ma nóg, ma tylko jedną w miarę sprawną rękę, bo z tylko trzema palcami. Sam siebie nazywa konsekwencją Prypeci. Wiedzie samotne życie, nie ma z kim porozmawiać choć i tak, raczej izoluje się od innych. Podczas czytania Niewidzialnego życia Iwana Iajenki, odbiorca poznaje historie życia nastolatka i powód, dla którego zaczął spisywać swoją historię. A powód jest konkretny, bowiem zmarła właśnie jego miłość.
Ta książka jest pomieszaniem Oskara i pani Róży z Romeem i Julią, tylko przeciwko miłości stał prawie cały personel szpitala i ogólne zasady panujące w placówce. Ta historia jednak jest inna, bo prawdziwa, poruszająca i wstrząsająca. Sama postać Iwana jest godna uwagi i warta dłuższej refleksji podczas poznawania treści powyższego tytułu.
Niewidzialne życie Iwana Isajenki, to zgrabnie napisana opowieść o dorastaniu i wielkim problemie bycia innym, o aspołeczności i pierwszej miłości, o rozumieniu samego siebie i poznawaniu innych. Iwan jest zdecydowanie ciekawym narratorem, jest zabawny, cyniczny i nieco zgryźliwy, a przede wszystkim jest szczery aż do bólu. Poznawanie jego historii i istoty jego bólu, było bardzo wciągające. Osobiście nie mogłam się oderwać od książki i co chwilę musiałam sobie przypominać, że to wszystko jest prawdą.
Sama mogę Was jedynie zachęcić do sięgnięcia po powyższą książkę, którą czyta się naprawdę dobrze. Jeżeli jesteście fanami prawdziwych historii, wstrząsających opowieści ludzkich, to zdecydowanie ten tytuł jest dla Was. Nie zawiedziecie się, naprawdę!