Jedna z licznych imprez, w których uczestniczy Emma O’Donovan, kończy się tragicznie. Nieprzytomną dziewczynę znajdują rodzice na progu własnego domu. Od tej chwili nikt nie chce z nią utrzymywać kontaktu, a bulwersujące zdjęcie opublikowane na Facebooku ujawniają prawdę o tym, co spotkało Emily.
Opis nie pozostawia złudzeń, co do tego, że dziewczyna została skrzywdzona i liczyłam na mocną lekturę. Czy ją dostała? Mam bardzo mieszane uczucia i czuje ogromne rozczarowanie. Nim dotarłam do momentu przełomowego, przeżywałam katusze, a to za sprawą samej głównej bohaterki i jej przyjaciół.
Emma i jej paczka znajomych to w przeważającej części bogate dzieciaki w okolicy osiemnastego roku życia. Wieczne imprezy, alkohol i seks. Uważam, że autorka mocno podkoloryzowała szaleństwa nastolatków. Bardzo szybko zmęczyły mnie relację między „przyjaciółmi”. Byli oni fałszywi, zawistni i dogryzali sobie na dla zabawy, a z czystej złośliwości. Emma bije wszystkich na głowę. Kłamie i knuje, a szaleństwem już było jej frywolne podejście do seksu. Emma jest po prostu łatwa. Oczywiście można się tu doszukiwać przyczyn takiego zachowania i szybko zorientowałam się, że relacje rodzinne Emmy są napięte, niemniej jednak śledzenie losów dziewczyny było dla mnie wyzwaniem i wątpliwą przyjemnością.
Przełom w książce nastąpił dopiero po tej nieszczęsnej imprezie. Wszyscy odwrócili się od dziewczyny, a ona musiała uporać się z natłokiem myśli i depresją. To, co ją spotkało bez wątpienia zasługuję na karę oraz potępienie i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Przyznaję, że współczułam jej, jednak nie było to jakieś wielkie uczycie, które spędzałoby mi sen z powiek. Jedynym bohaterem, który wzbudził moją sympatię jest brat Emmy, który zachowuję się w miarę racjonalnie.
Książkę czyta się szybko, lecz bez większego zachwytu, może nie oceniałabym jej ta surowo, gdyby zakończenie było inne. Mam wrażenie jakbym przerwała lekturę w połowie, gdyż nie uzyskałam żadnych odpowiedzi. Ostateczny wybór bohaterki przygnębia, jednak jestem w stanie go zrozumieć. Bardzo dużo spraw można było jeszcze poruszyć, co niestety nie zostało zrobione. Relację rodzinne, które są najbardziej zawiłe, również zostały potraktowane po macoszemu, a przynajmniej ta kwestia powinna zostać domknięta.
„Sama się prosiła” to burzliwa lektura, która nie przypadła mi do gustu. Płytcy bohaterowie i słabo rozwinięty watek psychologiczny nie były tym, czego spodziewałam się po tej książce. Jeśli lubicie historie osadzone w środowisku szkolnym, gdzie liczy się pochodzenie, pieniądze oraz uroda, to możecie spróbować twórczości Louise O’Neill, może wam spodoba się historia Emmy.
2+/6