Uwielbiam powieści Nicholasa Sparksa. Jeszcze parę lat temu kiedy nie prowadziłam bloga z recenzjami książek i kiedy namiętnie uczęszczałam do biblioteki, czytałam wszystkie jego dostępne powieści po kolei. Podobała mi się każda bez wyjątku, ich ekranizacje także stały się jednymi z moich ulubionych filmów. Ten facet ma ogromny talent, ma pomysł, ma świetny sposób pisania, wciąga czytelnika na maksa. Jego romanse nie są przesłodzone, w żadnym wypadku. Połączenie romansu z kryminałem to jest to! Sami widzicie, że kiedy zauważyłam na stronie wydawnictwa Albatros zapowiedź z powieścią Sparksa, której jeszcze nie czytałam, musiałam ją mieć, naprawdę musiałam
Maria Sanchez jest prawniczką. Niegdyś pracującą w prokuratorze, jednak niedawno wróciła do rodzinnego miasta i pracuje jako prawnik zajmując się sprawami ubezpieczeń. Zdecydowanie nie jest to szczyt jej marzeń, ale cieszy się z tego co ma (przynajmniej tak sobie mówi). To przeszłość przegoniła ją do miejsca gdzie się wychowała, teraz ma nadzieję, że wszystko się uspokoi, że to co się działo już nigdy nie wróci. Maria jest bardzo ładną, miłą kobietą. Niestety mnóstwo czasu spędza w pracy, a czas wolny samotnie lub z najbliższą rodziną. Nie ma zbyt wielu znajomych, o mężczyźnie już nawet nie wspominając. Kobieta wmawia sobie, że tak jest dobrze, że nie ma czasu na takie rzeczy... Jednak wszystko zmienia się kiedy podczas pewnego ciemnego, burzowego wieczoru na środku opuszczonej drogi rozwala się jej auto, a ona nie może poradzić sobie z kołem, na dodatek nie ma przy sobie telefonu. Kiedy zatrzymuje się samochód, a z jego wnętrza wysiada wielki mężczyzna z bardzo posiniaczoną i zakrwawioną twarzą Maria jest przerażona, oczami wyobraźni widzi już jak ten facet ją zabija. Jest niezwykle zdziwiona kiedy nieznajomy pomaga jej z kołem i pożycza swój telefon, po czym odjeżdża. Po tym nie może przestać o nim myśleć... Wydawać by się mogło, że i tak już nigdy więcej go nie zobaczy, jednak los chce inaczej... Okazuje się, że Colin ma nieciekawą przeszłość, za to przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. Czy taki mężczyzna jest odpowiedni dla prawniczki? Rozum podpowiada, że w żadnym wypadku, serce natomiast czuje coś zupełnie innego. Jednak to nie wszystko o czym Maria musi teraz rozmyślać. Ktoś zaczął ją własnie prześladować. Zdecydowanie chce ją nastraszyć, a ona nie może zrobić z tym zupełnie nic, musi czekać na kolejny ruch swojego stalkera... Zaczyna robić się coraz bardziej niebezpiecznie...
Książka jest gruba, ma 512 stron, moim zdaniem to dosyć sporo. Od razu napiszę, że historia Marii i Colina bardzo mi się spodobała, choć dosyć długo się rozkręcała. Nie nudziłam się przy niej, co to to nie, ale jednak z czytaniem zeszło mi się sporo czasu. Powieść ta zawiera sporo różnych opisów, przemyśleń, wspomnień, a wiadomo że coś takiego czyta się jednak dłużej niż dialogi
Pomimo tego historia tej dwójki bohaterów mnie wciągnęła, ich zagmatwane życia, nieciekawa przeszłość, niepewna miłość, niebezpieczna przyszłość - wszystko to sprawiło, że książkę tę czytałam z dużym zainteresowaniem. Bardzo lubię romanse, takie typowe, pełne miłości, ale też właśnie takie jak ten, połączony z kryminalną sprawą, z niebezpieczeństwem... Powiedziałabym, że w tej książce mamy taką miłość bez fajerwerków, bez tych wszystkich latających serduszek dookoła głównych bohaterów, bez wielkich miłosnych przemówień. Pomysł na powieść jak najbardziej udany (oczywiście oczekuję ekranizacji)
Jeden z moich ulubionych autorów po raz kolejny pokazał i utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko co wyjdzie z pod jego pióra musi być dobre! Dlatego nie przedłużając - polecam! Jestem pewna, że jeśli lubicie powieści Nicholasa Sparksa to i do przeczytania tej nie muszę Was jakoś specjalnie namawiać