Leżę na łóżku z laptopem na kolanach. W dresie – bo wygodniej. Bez makijażu – i tak dziś nigdzie nie wychodzę. W głowie już układam ambitny plan spędzenia kilku godzin przed ekranem przy ulubionych serialach. Cóż, wszystko wskazuje na to, że posiadam cechy tytułowej „Ch...owej Pani Domu”.
Magdalena Kostyszyn postanowiła nieco ponarzekać i pokazać, jak NAPRAWDĘ wygląda życie kobiety. Nie każda z nas jest superwoman, nie każda wygląda niczym modelka 24/7, a już tym bardziej nie każda nadaje się do sprzątania i gotowania.W tej książce nie znajdziecie recepty na to, jak zmienić się z ch...jowej w perfekcyjną. Znajdziecie tutaj raczej wsparcie, bo w końcu my – kobiety – musimy trzymać się razem.
Plusów tej książki jest kilka. Po pierwsze humor i realizm. Autorka świetnie opisuje „babski świat”, nie żałując przy tym szyderstwa, sarkazmu i ironii. Czytałam w pociągu i co chwilę musiałam hamować swoje wybuchy śmiechu. Kostyszyn nie ma najmniejszej ochoty na owijanie w bawełnę. Pisze to, co widzi. Pisze o tym, co zna z doświadczenia. Denerwujące Matki Polki, którym wszystko wolno? Sąsiedzi z piekła rodem? Praca zdalna to nie praca? Autorka dosadnie wylewa swoją frustrację i śmiechem obala stereotypy.
Po drugie – solidarność. Są rzeczy, które zrozumieją tylko kobiety. „Ch...owa Pani Domu” jest tego idealnym przykładem. Zdecydowanie nie polecam tej lektury mężczyznom. Może nieco nudzić, może wydawać się bełkotliwa i chaotyczna. Innymi słowy może jawić się jako ocean wyrzutów i narzekań. Myślę jednak, że taka właśnie powinna być ta książka. Każdy z nas potrzebuje czasem pozbyć się negatywnych emocji, wygadać się, zrelaksować, zapomnieć o problemach. Kostyszyn to właśnie zrobiła – wylała swoje żale. Zrobiła to jednak z jajem, dając w ten sposób swoim czytelniczkom możliwość przeżycia swoistego kobiecego katharsis – świadomości, że w życiowym bagnie nie toniemy same.
Trzecim plusem są osobiste wycieczki autorki. „Ch...owa Pani Domu” to więc nie tylko zbiór obserwacji, ale i własne przeżycia. Kostyszyn nie ma problemu z dzieleniem się z czytelnikiem swoimi przyzwyczajeniami, wpadkami czy też słabościami. Nadaje to książce autentyzmu. Dajemy autorce kredyt zaufania i wierzymy, że nie robi nas w bambuko.
Książka jest dość dobrze obmyślana. Kostyszyn doskonale wiedziała, co chce napisać i w jaki sposób. Świetnie się bawiłam przy lekturze, jednak nic poza tym. Zabrakło mi czegoś więcej, czegoś co zostałoby mi po lekturze. Nie oczekiwałam, że ta książka będzie posiadać jakieś przesłanie. Mimo to niedosyt pozostał.
Jestem naprawdę mile zaskoczona. „Ch...owa Pani Domu” to nie tylko świetna rozrywka, ale i kilka trafnych i humorystycznie opisanych spostrzeżeń na temat społeczeństwa, w którym żyjemy. Polecam!
Więcej na:
https://zaczytana28.wordpress.com/
http://www.begoodart.com/