Jakże mylny jest opis tej książki... liczyłam na obyczajowo-kryminalną lekturę a otrzymałam nieudolną podróbkę Zafona. Nie byłam tego świadoma kiedy na nią decydowałam, ale zanurzyłam się w świat wyobraźni i zapomnianych marzeń (choć przyznaję czasami opuszczałam spore partie tekstu, które nie wnosiły nic do wątków, które mnie intrygowały), tylko po to, by odkryć czy Antonio naprawdę kogoś zabił. I czy odnalazł kobietę ze zdjęcia. Na to ostatnie pytanie mogę Wam odpowiedzieć, gdyż czytelnik poznaje odpowiedź jeszcze przed setną stroną. Tak, Antonio ma szansę spotkać właścicielkę zielonych włosów. Tylko co z tego wyniknie??
Ja nigdy nie mogłabym trafić do Tirnail - dlaczego? Odpowiedź na stronie 371. Nawet nie chciałabym - to bajka zupełnie nie dla mnie... Jednak jeśli lubicie zagadkowe lektury, które przenoszą w wirtualny świat, nie końca zrozumiały i logiczny to rozważcie sami czy ta książka ma szansę na uznanie w Waszych oczach. Wtedy poznacie Wanezję, Nechnabel czy Mnemozję... Koniecznie podzielcie się wtedy wrażeniami, gdyż śmiem przypuszczać, że wielbicielom takich historii może ona przypaść do gustu.
Podsumowując - sam temat, który wybrała autorka jest ciekawy, czytelnik jest zaintrygowany kilkoma niewyjaśnionymi sprawami, jednak każdy powinien byś świadomy, że to nie końca realna lektura. A przecież nie każdy lubi fantastyczne opowieści. I pod żadnym pozorem nie jest to Zafon! Tak był cudny klimat, wręcz urocza uczta literacka...
całość recenzji:
http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/10/lavinia-petti-...