Andrzej Stasiuk jest nielicznym z pisarzy których znam osobiście. Jest także najpopularniejszym z nich. Spotkałem Go parę razy w Gorlicach, akurat nie na wieczorku autorskim ale przypadkowo na ulicy, innym razem w Lidlu na Zawodziu. Pewnego razu porozmawiałem z nim dłużej, poczytałem swoje wiersze i spodobały Mu się. Andrzej jest wysoki, zgadywałem ile ma wzrostu, o dziwo zgadłem ma 1,89m. To miły, otwarty, spostrzegawczy człowiek, umiejący odnaleźć temat z każdym.
W powieści, Pan Andrzej podróżuje po krajach Europy Środkowej: Polsce, Słowacji, Czeszech, Węgrzech, Rumunii. Podróż jest jednak pretekstem do zgłębiania własnej natury, problemów, lęków, czasem pociech.
Jak wynika z utworu, pisarz ten nigdy, no może prawie nigdy nie miał dość drogi, dość nowych miejsc i ludzi w nie wpisanych. Ludzi nadających sens podróży. Lubił wypić ale miał dzięki temu nie tylko kaca, doprowadziło go to do nowych spostrzeżeń. Powieść jest bardzo malownicza, Pan Stasiuk słowami niby pędzlem najpierw szkiciwał a następnie wylewał odpowiednią ilość farby, tak by pejzaż pozostawał z nami na długo.
Polecam, wszystkim estetykom i lubiącym podróże w głąb siebie.