Zamierzam sprawić, że znów się we mnie zakochasz

Recenzja książki Never Never
Chyba każdy z was słyszał o Colleen Hoover - autorce, która zawładnęła sercami wielu kobiet na całym świecie powieściami takimi jak: Pułapka uczuć, Maybe someday, Hopeless czy Ugly love. A słyszeliście może o Tarryn Fisher? O niej także jest od jakiegoś czasu dość głośno, dzięki książkom z serii Mimo moich win. Jakiś czas temu panie te postanowiły połączyć siły i wspólnie stworzyć nową historię. Zobaczcie, jak im się to udało!

Wyobraź sobie, że nie wiesz kim jesteś. Znajdujesz się w obcym miejscu, wśród obcych ci osób, które, o dziwo, znają cię. Gdy początkowe oszołomienie mija, próbujesz wtopić się w otoczenie i dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, jednak nie jest to wcale takie łatwe. Jedynym pocieszeniem jest to, że nie siedzisz w tym sama, że jest także ktoś, kto przeżywa to samo, osoba, którą powinieneś kochać, a jest ona ci jedynie obojętna. Wyobrażasz sobie to? Nie? To nie musisz. Wystarczy, że przeczytać powieść Never Never, która opowiada losy Silasa i Charlie - dwóch osób bliskich sobie, a jednocześnie nie znających się w ogóle.

Podczas czytania czułam wiele emocji. Jedne były bardziej pozytywne, inne mniej. Nie mogę powiedzieć, że książka Hoover i Fisher nie jest dobra, bo jest. Never, never podobało mi się i wywarło na mnie ogromne wrażenie, jednak spodziewałam się czegoś lepszego.

Powieść podzielona jest na trzy części i kilkanaście rozdziałów - na zmianę pisanych z punktu widzenia Charlie oraz Silasa. Dwie pierwsze części są intrygujące i jednocześnie urocze. Nie jeden raz na moich ustach pojawiał się cień uśmiechu, gdy jednocześnie w oku kręciła się łza. Fabuła tych części opiera się głównie na próbie poznania samego siebie oraz przeszłości, która jest jedną wielką niewiadomą. Autorki w zręczny sposób skonstruowały historię i stworzył coś, co zakorzenia się głęboko w sercach czytelników. Były momenty, gdy zapierało mi oddech w piersi, a w gardle czułam ogromną gulę. Nie mogłam się doczekać zakończenia. Zapowiadało się tak magicznie... kiedy się wszystko zepsuło? Na początku trzeciej części. W tym momencie historia stała się nudna i zaczęłam gubić się w narracjach. Chwilami nie byłam pewna, czy poznaję teraz myśli Charlie czy może Silasa. Ale czytałam dalej, chciałam poznać zakończenie... zakończenie, które okazało się totalną porażką. Autorki tak bardzo skupiły się na głównym wątku, że zapomniały o zamknięciu kilku innych. Nie poznajemy odpowiedzi na wiele pytań, które rodziły się w naszych głowach podczas czytania. Ponadto sam wątek główny został potraktowany po macoszemu. Przyczyna amnezji głównych bohaterów została słabo wyjaśniona. Rozumiem, miał to być wątek fantastyczny, jednak nawet w fantastyce musi istnieć jakaś logika.

Ale dość narzekania! Czas przejść do postaci, które zostały przedstawione w bardzo prosty, ale i realistyczny sposób. Dwoje głównych bohaterów to postacie z krwi i kości. Kiedy poznajemy Charlie, jest ona wyjątkowo sympatyczną i pewną siebie dziewczyną, jednak z czasem, gdy kawałek po kawałeczku odkrywamy jej przeszłość, okazuje się, że dziewczyna nie zawsze była taka milutka. Silas także w przeszłości nie był typowym chłopakiem. To typ, którego się albo uwielbia, albo nienawidzi. Czytelnicy poznają za to całkowicie innego osiemnastolatka - pełnego empatii i z niesamowitym poczuciem humoru, który nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji potrafi być optymistą. Postacie drugoplanowe nie są aż tak barwne. Ich charaktery są mniej nieprzewidywalne i tajemnicze, jednak przy tak bardzo zagmatwanej i rozbudowanej fabule nie jest to wcale minusem książki.

Niezaprzeczalnie wzrok przyciąga niesamowita okładka zachowana w różnych odcieniach błękitu. Bije od niej jakaś siła, jest intrygująca i tajemnicza. Na pierwszy rzut oka może wydawać się nie pasować do treści, jednak po przeczytaniu całej powieści mogę stwierdzić, że grafik idealnie oddał jej charakter. Okładka posiada w sobie coś smutnego, pokazuje, że często, mimo iż coś jest na wyciągnięcie ręki, jest dla nas nieosiągalne.

Opowieść Charlie i Silasa porusza i daje do myślenia. Nie jest to kolejna banalna, pełna schematów i przewidywalna książka z gatunku New Adult, a coś nieco nietypowego. Romans z wątkiem fantastycznym w tle, historia burzliwej miłości, pełna zdrad i tajemnic. Nie ma w niej czerni i bieli, znajdziemy za to napaloną panią pedagog, fałszywych przyjaciół oraz osobę pełną goryczy i rządną zemsty. Never never pokazuje, by nigdy nie wierzyć zmysłom, bo potrafią one zmylić. Najlepiej jest zaufać sercu. Nie warto także być bezmyślnie wpatrzonym w kogoś z rodziny, czy to tatę, mamę, brata czy babcię, bo kiedyś może wydarzyć się coś, co przez nich zmiecie nas na samo dno otchłani.
0 0
Dodał:
Dodano: 16 X 2016 (ponad 8 lat temu)
Komentarzy: 0
Odsłon: 217
[dodaj komentarz]

Komentarze do recenzji

Do tej recenzji nie dodano jeszcze ani jednego komentarza.

Autor recenzji

Imię: Patrycja
Wiek: 23 lat
Z nami od: 17 VIII 2015

Recenzowana książka

Never Never

,

Nie kocham cię. Nic a nic. I nie pokocham. Nigdy, przenigdy. Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości. Al...

Ocena czytelników: 5.13 (głosów: 15)