26 czerwca 1986 roku wyemitowano pierwszy odcinek jednego z najpopularniejszych serwisów informacyjnych w Polsce - "Teleexpressu". Codziennie przed telewizorami siadały miliony Polaków i aż trudno uwierzyć, że minęło już 30 lat.
Książka Macieja Orłosia i Marka Sierockiego jest wywiadem rzeką. Obok niego autorzy zamieścili także listy od widzów i zdjęcia osób, które pracowały nad "Teleexpressem". Poznajemy kulisy przygotowywania telewizyjnego dziennika i z lupą możemy przyglądać się temu, czego nie zobaczymy na ekranie. Nieudane wywiady, wpadki, walka z czasem - nie da się ukryć, że to właśnie te elementy są w tej książce najciekawsze.
"Teleexpress" ma bogatą historię. Czytelnik może więc ją poznać, dowiedzieć się jak wyglądała praca nad serwisem podczas cenzury, kto wymyślił program i jak pierwsi prezenterzy radzili sobie ze sławą i rozpoznawalnością. Myślę, że choćby z tych powodów jest to książka, którą każdy miłośnik "Teleexpressu" przeczytać powinien. Ale...
Nie da się ukryć, że w pewnym momencie Panom skończył się temat do rozmowy - czy też może dokładniej - nie mieli już oni pomysłów na to, co jeszcze mogą zdradzić czytelnikom. Rozmowa w wielu miejscach staje się monotonna, a poszczególne kwestie powtarzane są nie raz, nie dwa, ale nawet po cztery razy! W wielu momentach miałam wrażenie, że jakimś cudem ponownie czytam ten sam fragment książki. Tymczasem powtórzenia można było zastąpić choćby większą ilością ciekawostek, listów i innych tego typu dodatków.
Miejscami również odnosiłam wrażenie lekkiej sztuczności w wypowiedziach. Czytałam dany fragment i zastanawiałam się, czy ktoś w ogóle mówi w taki sposób? W tekście pojawiają się sformułowania, które wydają się nie pasować do całej wypowiedzi, są "napompowane", jakby ktoś na siłę starał się podkoloryzować tekst.
Mimo drobnych mankamentów "Teleexpress. 30 lat minęło" to interesująca i pouczająca propozycja dla każdego. Nie tylko dla miłośników serwisu, ale także dla wielbicieli muzyki. Marek Sierocki opowiada wiele anegdot związanych z muzykami i pracą z nimi. Są to takie małe smaczki, które nadają całemu tekstowi lekkości, przez co nie mamy wrażenia, że autorzy chcą nam udzielić wywiadu z historii. Warto przeczytać.
Więcej na:
https://zaczytana28.wordpress.com/
http://www.begoodart.com/